niedziela, 20 grudnia 2009

Witam w ten mroźny niedzielny wieczór. Zwykle w weekend nie odpalam kompa ale dziś Monia w pracy więc mam chwilkę aby napisać do Was kilka słów. Wczoraj byliśmy znów na zakupach. Cieszę się że już po i że wreszcie mamy kilka drobiazgów dla maluchów. Nie przypominam sobie abym będąc dzieckiem miał wiele życzeń do mikołaja ale oglądając teraz zabawki w tamtych latach chyba dostałbym zawrotu głowy. Świecą piszczą gadają ruszają się hmmm to nie tak jak ja dawniej gdy wystarczyło wystrugać z patyka karabin i bawić się w „Czterech pancernych i psa” biegając po lasku z chłopakami i dziewczynami. Druga rzecz że te cudeńka nie kosztują grosze…
Aura pogody nie sprzyja spacerom i nawet w drodze do i z samochodu można było poczuć na twarzy mrozek. Mimo wszystko podobało mi się bo to i tak lepsze niż siedzieć w domu całą zimę. Dziś obudziliśmy się bardzo późno i musieliśmy troszkę spiesznie zacząć dzień no ale trudno. Jak to leciało? „Kto rano wstaje…???- ten leci po bułki? To się nie wyśpi?? : ) wiem wiem- temu pan Bóg daje”
Zauważyłem ostatnio chyba coś pozytywnego u siebie. Poruszając się w miejscach publicznych przestaję czuć tę nutkę wstydu zażenowania względem swojego stanu sprawności. Przestaję zauważać czy ktokolwiek patrzy na mnie w „ten” sposób gdy jadę na wózku. Zastanawiam się czy to przyzwyczajenie a może spowodowane jest osobom żony która w jakiś sposób mnie dowartościowuje. Bez względu na powód to fajne uczucie bo przecież sposób poruszania nie jest czymś co wyklucza z życia publicznego. Wiem też że osoby które mnie znają postrzegają mnie w inny sposób niż szary tłum na nogach przemieszczający się wokół : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz