piątek, 14 października 2011

Kurcze ale ten czas leci... dopiero był poniedziałek już piątek. Zaczynam gubić dni wypełniając je od rana do wieczora. Ćwiczenia rano, ćwiczenia wieczorem "odpoczynek" stojąc w parapodium. Pomiędzy tymi zajęciami sen, praca i jedzenie. Muszę ten rygor utrzymać do przyszłego lata- oby tylko zdrowie dopisało.
Pewnie przyjdzie moment tej zimy gdy nastąpi kryzys zarówno fizyczny jak i psychiczny bo ileż można wytrzymać przy takiej musztrze? Nie jest to nowość dla mnie... niestety! Od czasu urazu kręgosłupa przez dwanaście lat spędzałem czas w istnym kieracie ćwiczeń. Dopiero gdy mamę dopadła choroba musiałem odpuścić- wtedy Jej zdrowie stało się najważniejsze. Oczywiście nie porzuciłem w tym czasie całkiem ćwiczeń. Były po prostu inne i pochłaniały mniej czasu oraz zaangażowania np. taty w pomoc przy nich. Byłem wtedy taki chudziutki :) Od czasu gdy jestem z Monią to będzie pierwszy sezon zimowy gdy zabiorę się tak pilnie za siebie. Ubiegły niestety przepadł przez złamanie uda na obozie aktywnej rehabilitacji. Trzymajcie kciuki za mnie bo pisząc to składam sobie obietnice którą naprawdę chciałbym dotrzymać. Tu na miejscu niestety nie mam tak wielu możliwości z doborem ćwiczeń ale jakoś sobie radzę. Doszła mi na szczęście nauka jazdy wózkiem ręcznym której oddawałem się nawet przedwczoraj.
Ja wam tu pisze o obowiązkach a przecież właśnie rozpoczął się weekend :) Bawcie się dobrze odpoczywajcie dużo!! Miiiiiiiłego paaaaaaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz