środa, 19 października 2011

Z życia wzięte...warte przypomnienia :)

Z życia wzięte...
Nasi sąsiedzi mają córeczkę tak około 5 lat. Posiadają też małą hodowlę sfinksów (te koty bez futerka- rodowodowe). Postanowili je rozmnożyć i kiedy nadszedł odpowiedni czas kocie instynkty odezwały się... Zaloty  niestety zostały odczytane przez małą Amelkę jako kocie bójki. Stała się istnym środkiem antykoncepcyjnym dla czworonożnej rodowodowej utytułowanej kociej parze, za którą biegała jako rozjemca.
-Mamo, bo Dalan bije Boldi!- skarżyła
Rodzice młodzi nowocześni, więc zaczęli tłumaczyć dziewczynce czym się różni chłopczyk od dziewczynki i jeśli chce się mieć małe kotki pan kot musi dać pani kot ziarenko. Tak więc kiedy się przytulają nie można im przeszkadzać. Perswazja przyniosła skutek i rychło kotka chodziła już z większym brzuszkiem.
Dziewczynka widziała ciąże kotki (u tak łysych kotków widać ją wyraźniej np. poruszające się małe w środku), a gdy przyszedł poród bardzo chciała zobaczyć jak kotki wychodzą z....
Tutaj nie pomogły już żadne argumenty i mimo tłumaczeń,że to nie jest widok dla dziewczynki uparła się by być przy porodzie. Rodzice po konsultacji zgodzili się postanawiając, że jeżeli będzie zbyt ekstremalnie zabiorą ją stamtąd. Amelki zainteresowanie zakończyło się, gdy wyszedł na świat pierwszy kotek i to on już pozostał do końca jej obiektem uwagi.
Minęło parę tygodni... oważ rodzinka stoi do kasy w markecie, a za nimi pani w mocno zaawansowanej ciąży. Dziewczynka odwraca się do ciężarnej pani mierzy ją od stóp do głowy wzrokiem zatrzymując się na jej uwydatnionym ciążą brzuszku i wypala
-aaaaaaaale będzie panią cipka boleć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz