niedziela, 1 kwietnia 2012

I kończy się laba

I kończy się laba. Pogoda pod psem chyba wszędzie dała się we znaki. Jedynym plusem tej aury to długi pobyt w łóżku bez wyrzutów sumienia o stracie czasu. Jutro już praca i o jeden dzień bliżej do świąt. Mam nadzieje, że pogoda nie będzie tak kapryśna. Na święta założyliśmy ambitny plan... wielkanocne śniadanie u mamy. Nie będzie to zbyt proste bo musimy dostać się na czwarte piętro bez windy... na szczęście pomoże nam honey. Ja może fizycznie nie zmęczę się ale trochę strachu będzie kosztować. Nie cierpię schodów!! Odwiedziny Beatki i Martynki będą już dużo prostsze w wykonaniu. Smutno mi jednak gdy pomyślę o kolejnych świętach bez mojej mamy. Szkoda, że już tylko pamięć przypomina mi tamte czasy. Żałuję bardzo, że odeszła nim w moim życiu wydarzyło się tyle dobrego. Wyobrażam sobie czasem jakby to było gdyby widziała te wszystkie zmiany... gdyby poznała Monię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz