Przed chwilą nowy rok, a za chwilę kończy się styczeń. Nigdy
nie polubię zimy po tylu latach, gdy sezon zimowy był przymusowym więzienie. Od
października do maja w czterech ścianach- to już przeszłość. Dziś już nie ma
martwego sezonu i dłużących się w nieskończoność zimnych miesięcy. Wyjście z domu nie jest już architektonicznie trudne,
a i miejsc gdzie można wyjść o wiele więcej. Pomimo to tęsknię za ciepłem
słońca i spacerami pod chmurką.
Tymczasem ćwiczenia zajmują wolne chwile. Wczoraj po
półtoragodzinnej sesji z ciężarkami wyskoczyłem na korytarzowy „spacerniak”
gdzie ćwiczyłem jazdę na zwykłym wózku. Bardzo się cieszę, że idzie mi to coraz
lepiej. Jeśli poprawię dostatecznie technikę i wzmocnię łapki to na wiosnę zmierzę
się z jazdą uliczną. Byłaby to świetna alternatywa na letnie dni i zmianę domowych
ćwiczeń. Żal tylko, że kłopoty z kolanem złamanej dwa lata temu nogi nie
pozwalają jeszcze na zmagania w parapodium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz