Lato z komarami, lato swędzące, lato ze słońcem, z uśmiechem,
z deszczem i całą pogodową dynamiką w przyrodzie. Nasze weekendowe spotkanie
udało się :) Był seans na stodole, szklanka na stole jedzenie na grillu i nas dokoła…
tylu. Miło spędzony czas, a ja nie mogłem się aż nacieszyć. Czekałem na to tyle
miesięcy :) udało się. Nasze spędy zwiększyły się liczebnie o małe pocieszne szkraby.
Aż boję się pomyśleć jak podrosną maluchy i zaczną dokazywać. Dzieci są fenomenalne
i takie chłonne w wiedzę…
-A co??- wypowiadane milionowy raz
Uniwersytet małego człowieka każdego dnia. Chciałbym mieć tak
chłonne umysły jak one.
Niedawno wiadomości obiegały zdjęcia zalanych ulic,
zatopionych samochodów i ściany deszczu. Nie sądziłem, że będę sam świadkiem
takich wydarzeń. Woda przeciekała nam już przez progi i gdyby nie ucieczka ze
zgrzytem podwozia na chodniku moczylibyśmy się w wodzie jak nic. Monia miała
już mocnego stracha… ja hmm ja… a ja już nie pamiętam ;) Daliśmy radę, a już w
lepszym momencie po oberwaniu chmury wyglądało już tak…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz