Ciepły i słoneczny weekend :) Trzeba celebrować, bo niewiele
takich przyjemności się zdarza. Dziś byliśmy na spacerze połączonych ze
spotkaniem z Asią. W dwa tysiące jedenastym była moją rehabilitantkę po
feralnym złamaniu. Bardzo nam pomogła, a przy okazji zaprzyjaźniliśmy się. Pamiętam,
co powiedziała na drugi dzień po naszym pierwszym ćwiczeniu..
-Ale mnie boli d…
Oczywiście proszę bez podtekstów… bolały mięśnie, bo chyba
oboje daliśmy sobie popalić wysiłkowo. Spędziłem z nią wiele godzin w łóżku i
to na legalu :) Wtedy jednak łóżko było jedynie miejscem do usprawniania mojego
ograniczonego ciała. Uśmiechnięta i bardzo ciepła dziewczyna. Ćwiczyła ze mną
kilkanaście tygodni… dla mnie również strachu, z jakim trudno jest mi się
rozstać od złamania na obozie aktywnej rehabilitacji. Teraz znów potrzebuję
pomocy, ale niestety Asia tymczasowa nie pracuje. Kilkanaście dni po naszej
współpracy pochwaliła się nowiną o swojej ciąży. I tu proszę moją żonę :) bez
żartów, bo to tylko zbieg okoliczności odnośnie spędzanych godzin w łóżku w
pocie czoła podczas rehabilitacji.
Dziś była ze swoimi pociechami… dwa mega ruchliwe bąble,
znikające w sekundzie punkty wśród dziecięcy atrakcji na placu zabaw. Przyjemny
widok, ale też ogromna praca tych, przed, którymi chylę czoło- mam. Jesteście dziewczyny
niesamowite!! Rodzicielstwo to trudna, ale także bardzo satysfakcjonująca
praca. „Praca”, którą kocha się z całych sił. Miłej niedzieli Wam wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz