Ostatnio dzieje się tak dużo, a tak niewiele jest do
pisania. Setki dokumentów i przygotowania do pewnej sprawy, której rozpoczęcie trochę
spędza mi sen z oczu. Wiąże się to z moimi kłopotami zdrowotnymi wielu wielu
miesięcy… końca jeszcze nie widać.
W między czasie normalne życie i starania, aby powrócić do względnej normalności. Niektóre rzeczy zapowiadają zmiany, o których marzyliśmy od czterech lat. Z jednej strony cieszę się, że są dobre perspektywy, a z drugiej smuci, że tak mało czasu na odpoczynek i względny spokój. Czasem na szczęście zdarzają się i takie chwile.
W między czasie normalne życie i starania, aby powrócić do względnej normalności. Niektóre rzeczy zapowiadają zmiany, o których marzyliśmy od czterech lat. Z jednej strony cieszę się, że są dobre perspektywy, a z drugiej smuci, że tak mało czasu na odpoczynek i względny spokój. Czasem na szczęście zdarzają się i takie chwile.
Wczoraj na zaproszenie koleżanki Moni udaliśmy się na
otwarcie klubu sportowego No Limit Ursus. Droga, choć w słabej pogodzie była
nawet wesoła z powodu wzbudzanego jak zawsze uśmiechniętego zainteresowania
przechodniów oraz kierowców, którzy nas mijali. Nasz nietypowy i niejednokrotny
sposób przemieszczania się chodnikami i ulicami to naprawdę fajny pomysł- ja na
wózku elektrycznym, a Monia za na swoich wrotkach. Plusem takiej jazdy jest
niezłe tempo spaceru i sposób na ruch dla Moni. Jazda ze wspomaganiem jak ja to
nazywam, bo część drogi jedzie o własnych siłach, a gdy zaczyna ich brakować po
prostu trzyma się mojego wózka i korzysta z silników pojazdu :) W tej
konfiguracji sprawdzają się świetnie zarówno wrotki terenowe jak i miejskie, co
wczoraj dokładnie przetestowaliśmy. Przyspieszony oddech i zmęczone mięśnie Moni
są niezłą rekomendacją na sportowe chwile. Tu mała reklama dla tego nietypowego
środka transportu http://skorpionskates.pl/red/
Kończąc powiem tylko, że dzięki tej małej wyprawie poznaliśmy parę fajnych osób i miejsce gdzie na sportowo można spędzić wolny czas. Życzę powodzenia założycielom klubu No Limit Ursus. Miło spędziliśmy to popołudnie, a najważniejsze, że formie jaki najbardziej lubię :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz