niedziela, 13 października 2013

Klub



Ostatnio dzieje się tak dużo, a tak niewiele jest do pisania. Setki dokumentów i przygotowania do pewnej sprawy, której rozpoczęcie trochę spędza mi sen z oczu. Wiąże się to z moimi kłopotami zdrowotnymi wielu wielu miesięcy… końca jeszcze nie widać.
W między czasie normalne życie i starania, aby powrócić do względnej normalności. Niektóre rzeczy zapowiadają zmiany, o których marzyliśmy od czterech lat.  Z jednej strony cieszę się, że są dobre perspektywy, a z drugiej smuci, że tak mało czasu na odpoczynek i względny spokój. Czasem na szczęście zdarzają się i takie chwile.
Wczoraj na zaproszenie koleżanki Moni udaliśmy się na otwarcie klubu sportowego No Limit Ursus. Droga, choć w słabej pogodzie była nawet wesoła z powodu wzbudzanego jak zawsze uśmiechniętego zainteresowania przechodniów oraz kierowców, którzy nas mijali. Nasz nietypowy i niejednokrotny sposób przemieszczania się chodnikami i ulicami to naprawdę fajny pomysł- ja na wózku elektrycznym, a Monia za na swoich wrotkach. Plusem takiej jazdy jest niezłe tempo spaceru i sposób na ruch dla Moni. Jazda ze wspomaganiem jak ja to nazywam, bo część drogi jedzie o własnych siłach, a gdy zaczyna ich brakować po prostu trzyma się mojego wózka i korzysta z silników pojazdu :) W tej konfiguracji sprawdzają się świetnie zarówno wrotki terenowe jak i miejskie, co wczoraj dokładnie przetestowaliśmy. Przyspieszony oddech i zmęczone mięśnie Moni są niezłą rekomendacją na sportowe chwile. Tu mała reklama dla tego nietypowego środka transportu  http://skorpionskates.pl/red/
Kończąc powiem tylko, że dzięki tej małej wyprawie poznaliśmy parę fajnych osób i miejsce gdzie na sportowo można spędzić wolny czas. Życzę powodzenia założycielom klubu No Limit Ursus. Miło spędziliśmy to popołudnie, a najważniejsze, że formie jaki najbardziej lubię :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz