1 listopad za nami… pamiętacie to święto, gdy byliśmy
jeszcze mali? Mnóstwo ludzi, płonących świec, paluszki maczane w sterynie,
odpustowe stragany z „duperelami”, wata cukrowa, obwarzanki na sznurku itp.???
Ja pamiętam… W tym, co wymieniłem oczywiście nie ma najważniejszego punktu tego święta, który najczęściej wtedy jeszcze nie istnieje. Gdy się pojawia psuje już na zawsze urok zapamiętany z dzieciństwa. Tak, do czasu, kiedy na cmentarzu nie spocznie ktoś nam bliski mamy zupełnie inny odbiór całej tej otoczki i ceremoniału związanego jakby nie było z czymś smutnym.
Zaduma i wspomnienia… Szczerze… nie lubię już Święta Zmarłych, choć rozumiem jego symbolikę. Wolę w pamięci żywy obraz niż świadomość wiecznego odpoczynku pod ziemią.
Ja pamiętam… W tym, co wymieniłem oczywiście nie ma najważniejszego punktu tego święta, który najczęściej wtedy jeszcze nie istnieje. Gdy się pojawia psuje już na zawsze urok zapamiętany z dzieciństwa. Tak, do czasu, kiedy na cmentarzu nie spocznie ktoś nam bliski mamy zupełnie inny odbiór całej tej otoczki i ceremoniału związanego jakby nie było z czymś smutnym.
Zaduma i wspomnienia… Szczerze… nie lubię już Święta Zmarłych, choć rozumiem jego symbolikę. Wolę w pamięci żywy obraz niż świadomość wiecznego odpoczynku pod ziemią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz