sobota, 18 stycznia 2014

A jeśli to....



Wiele wiele razy śniłem o tym jak staję na nogi. Nigdy nie sprawia to trudu… po prostu robię to i zaczynam chodzić, biegać i jest to takie naturalne jak wasz każdy poranek.
Od pierwszych chwil, kiedy uświadomiłem sobie, w jakim stanie się znalazłem powiedziałem sobie, że wózek to nie może być moja przyszłość. 
Obiecałem sobie, że jeśli tyko będę mógł ćwiczyć, walczyć o powrót do sprawności będę to robić choćby nie wiem co. Nie okłamałem… od niemal dwudziestu jeden lat niezmiennie trzymam się tych postanowień.
Chciałem być gotów na czas, kiedy wymyślą sposób na stawianie do pionu takich złomków jak ja- dlatego ćwiczę, haruję wciąż i wciąż.  
 Już wtedy w dziewięćdziesiątym trzecim roku mówiło się o czymś takim jak komórka macierzysta i jej cudownej mocy… trzeba tylko czekać jak metoda stanie się medycznym faktem. I tak czekałem szukając informacji gdzie tylko można czy ten medyczny „cud” jest już bliżej rzeczywistości. 
Kiedy mówiłem o tym „medykom” widziałem tylko niewyraźny uśmiech pod nosem i szept do rodziców, że to tylko fantazja, która być może kiedyś… ale żebym na to nie liczył… Czekałem i czytałem o postępach na przełomie niemal dwudziestu jeden lat… wiem… dwadzieścia jeden lat żeby pójść do lasu i móc widzieć to wszystko co kiedyś tak kochałem to długo… to oczywiście tylko jedna z moich fantazji gdybym wrócił do zdrowia. 
Odszukane wiadomości mówiły o wielu sposobach, „ścieżkach”, którymi idą naukowcy świata, aby mój sen stał się faktem to marny ślad, żeby nie wskazywał on, że nie jest to już tylko mrzonka marzycieli o stawianiu chromych na nogi jak uczynił to wedle pisma świętego Jezus. Ostatnia wiadomość o tym przyszła do mnie kilka dni temu i to z miejsca, którego bym się nie spodziewał. 
Wreszcie są prawdziwe sukcesy i to tuż za „miedzą”!!! Tu nie jest już mowa o zwierzątkach (tak sądzę) i doświadczeniach, tylko o ludziach, którym ten cudowny lek, jakim jest komórka macierzysta pomaga. Jak duży jest to sukces dowiemy się niebawem, ale bez względu na czas udoskonalania metody po własne nogi stanę, jako jeden z pierwszych
Kiedy to się stanie będę gotów, aby poświęcenie moje, mojej rodziny i teraz żony nie poszło na marne!! Już nie las przemierzany na własnych nogach jest moim pierwszym marzeniem i priorytetem, a syn i kopanie z nim piłki na boisku. Może sen Moni o plaży spełni się… w którym biegam za maluchem… Jestem gotowy do walki o to wszystko i kiedyś dopnę tego jakem Tomek Osóbka!!! 
Kiedyś to ja zabiorę żonę w jej wymarzone miejsca… i spełnię marzenia, jakie dotychczas Ona spełnia dla mnie. Kiedyś zadziwię tych, którzy zwątpili… kiedyś im pokarzę!! Pokażę tym, którzy dali mi swój trud i własne życie, aby było to możliwe… MAMO. Wiem jak bardzo byłby ze mnie dumny mój tata i siostra, którzy mam nadzieję niezmiennie jak na początku tej wyboistej drogi pamiętają mnie, jakim byłem. Dziś „medycy” już nie uśmiechają się drwiąco… biorą komórki macierzyste za metodę leczenia, a nie fantazję przyszłości… niemal ćwierć wieku na to czekałem… na szczęście jest to weryfikowane, bo mam coraz więcej powodów by żyć normalnie!! 
Już dwa lata temu trafiłem na lekarza, który chciał mnie… o dziwo leczyć neurologiczne, a nie :) umysłowo… w Izraelu… nie chcę wiedzieć czy to była tylko szansa abym już stał na nogach… pieniądze… ehhhhh nie chcę na raty… dziś poczuje pan, a jeśli podamy coś to będzie szybciej… chcę, ale tyle ile się da... bezwarunkowo, bo zdrowie to nie coś czym można kupczyć.
Boję się tylko jednego… zapory finansowej… tej wrednej przeszkody, która nie powinna istnieć, kiedy zdrowie i życie człowieka stawia się na szali. Mój przyjaciel mówił „ forsa jest forsa" do Moni… ty znajdź możliwości”… fuck…. BOŻE… tylko nie ta „marność”...wyznacznikiem… tak czy nie…
PRZECZYTAJCIE PROSZĘ TEN ARTYKUŁ http://www.rmf24.pl/fakty/news-komorki-wechu-naprawia-rdzen-kregowy-jest-dobrze-wyniki-sa-r,nId,1089225# … takie wiadomości dają mi siłę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz