Tym razem nasz wybór filmu padł na polski i dosyć nowo
nakręcony film. Historia niemal wszystkim znana opowiedziana w bardzo
wzruszający sposób. Nie chcę zdradzać początku filmu, bo akurat dla mnie pewien
istotny fakt z życia tej rodziny nie był znany. Piszę Wam o filmie „Mój biegun”
a więc o historii Jasia Meli, jego wypadku i powrocie do względnie normalnego
życia. Przyznam, że dużą cześć seansu oglądałem ze ściśniętym gardłem i
wilgotnymi oczami. Temat przypomniał mi w wielu szczegółach mój własny stan i sytuację
tych okropnych dni, choć oczywiście przeżyliśmy zupełnie inny wypadek.
Powrót
Jasia ze szpitala do domu wyglądał trochę inaczej. Nasza niepełnosprawność
różni się… Jaś stracił nogę i rękę ja zaś wszelką władzę nad swoim ciałem.
Oglądając jego rehabilitację troszkę mu zazdrościłem, bo Jaś przynajmniej mógł
się sam przemieszczać… kuśtykając, ale jednak.
Jest jeszcze sprawa kolegi, który uciekł z miejsca wypadku…
ciekawe jak sobie mógł potem spojrzeć w oczy…
Dzielny chłopak, a jego zdobycie bieguna mistrzostwo!! Przeżyliśmy
i mamy jeszcze dużo do udowodnienia światu. Polecam ten film choćby dlatego, że podobnych historii jest wiele i nikt nie zna swojego jutra. Z takich ludzi jak Jaś można brać tylko przykład- przezwyciężyć siebie, przezwyciężyć zły los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz