sobota, 2 lutego 2019

Wewnętrzny spokój




Trudno go osiągnąć, ale nie jest to niemożliwe… sam się dziwię, że piszę to właśnie teraz. Tyle spraw trzeszczy ostatnio w fasadach… tyle rzeczy krzyczy do nas NIE, a ja mam to w wszystko w d… Nawet się zrymowało 😂

Mam nadzieję, że nie jest to jakiś symptom rezygnacji, wolę o tym myśleć jak o skupieniu czy medytacji przed następnym bojem. Kolejna potyczka w turnieju życia… każdy z nas jakiś zawsze prowadzi czy tego chce czy nie. Skruszyć kopię i pozostać nadal w siodle‼️
Gdyby to się nie udało wstać, otrzepać kolana, poprawić koronę i wskoczyć na nie kolejny raz.

W takich chwilach przypomina mi się jeden epizod z młodości, gdy leżałem po urazie kręgosłupa w szpitalu. Spotkałem tam mistrza otrzepywania kolan i poprawiania korony 🙂🙂

Pewnego wieczoru wjechał na oddział ortopedyczny w Skarżysko-Kamienna młody facet. Powodem jego wizyty była ostatnia deska boazerii jaką docinał podczas remontu w swoim mieszkaniu. Pech chciał, że wraz z odcinaną mechaniczną piłą końcówką deski na podłogę spadły również jego cztery palce.😟

Pisząc w skrócie postanowił zebrać cztery „zguby” i udał się na pogotowie. Po interwencji lekarzy pewną ich część (nie wszystkie się nadawały) udało się przytwierdzić ponownie do swojego pierwotnego miejsca.

Pan… nie pamiętam imienia jako jedyny mobilny na sali pomagał mi czasem zwilżyć wodą przełyk, który wysychał zadziwiająco szybko podczas ciągłych gorączek. Sam wtedy miałem sprawną jedynie… twarz 😕
 
Oczywiście często przy tym zamienialiśmy kilka sympatycznych zdań. Podczas naszej pierwszej rozmowy uniósł swoją obandażowaną rękę na wysokość własnych oczu i patrząc się na nią z każdej strony powiedział…
- Kurde… grałem w zespole weselnym na gitarze… hmmm nie złapie już chwytów tyloma palcami – machnął z rezygnacją zdrową ręką i skwitował z niebywałą nonszalancją w głosie – trudno… przerzucę się na klawisze…

To było tak tragiczne, a zarazem komiczne w jego wykonaniu, że jak było nas tam ośmiu leżących, wszyscy zaczęli dławić się śmiechem‼️😂

Wniosek jest taki, że zawsze znajdą się jakieś „klawisze” jeśli tylko będziemy chcieli z nich skorzystać.

Osobiście w dotychczasowym życiu zagrałem na nich już wiele akordów!
 
Miałem po urazie kręgosłupa żyć góra dwa dni, a żyję już 25 lat. Mówili mi, że nie ruszę już nigdy kończynami, a odzyskałem w dużej mierze „grabki” i wiele innych funkcji. Miałem żyć w zapomnieniu, a ożeniłem się szczęśliwie, pracuję i jestem raczej lubiany w towarzysko-sąsiedzko-rodzinnych kręgach. Jestem głodny życia i boję się jedynie tego co mi je kradnie bez mojej woli lub pytania.

Dopóki zdrowie dopisuje, umysł działa, miłość szczodrzy, a przyjaźń istnieje zawsze znajdzie się jakiś „klawisz” … choćby w więzieniu ha ha ha! 🙃😉

Miłego weekendu moi mili❤️❤️❤️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz