czwartek, 27 listopada 2008

Niespodzianka

Cześć Wam. Aleee miałem dziś niespodziankę!!Kurcze omal nie dostałem zawału, Wiesz co Miśka jesteś wariatka.
Monia uknuła spisek z moimi i zrobiła mi niespodziankę wcześniejszym przyjazdem. Jezu jak pojawiła się w drzwiach mojego pokoju po prostu byłem w szoku. Minę miałem podobno jakby zobaczył ducha. Zaskoczony byłem nieziemsko tym bardziej, że weszła do pokoju tak cicho pojawiając się jak cień.  Teraz chodzi i ciągle się śmieje ze mnie. Już ja Ci się odegram Monia!! Poczekaj.
Dobrze że jutro mam urlop to calutki dzionek mamy tylko dla siebie mmmm.

czwartek, 20 listopada 2008

jesień

Dziś spojrzałem za okno- zobaczyłem szare chmury, krople deszczu i o dziwo odarte z liści drzewa. Wiem! Ktoś zapyta- a co w tym dziwnego skoro jest listopad? Odpowiem że właściwie nic tylko że ja nie zauważyłem kiedy to się stało. Zazwyczaj obserwowałem i mimowolnie rejestrowałem w pamięci cały jesienny proces w przyrodzie a tym razem było tak jakby położył koło siebie dwie fotografie. Jedna z lekko żółknącymi liśćmi na gałęziach a druga bez w skąpanych deszczem szarościach. W co ja byłem tak zapatrzony że nie zauważyłem tych zmian?? hmmm chyba w te duże piwne oczka spoglądające czasem na mnie w trakcie weekendu.

poniedziałek, 3 listopada 2008

01.11

Witam po przerwie.
Miniony weekend dla nas wszystkich był wyjątkowy. Czas wspominków, zadumy okazanie szacunku za życie naszych bliskich. Cały cmentarz rozświetlony a każdy płomyk świadczy o naszej pamięci.
Cieszę się iż pogoda (pomijając już fakt trudu przedarcia pośród postawionych między pomnikami ławeczek) wyjątkowo dopisała abym i ja mógł odwiedzić grób Mamy. Cóż powiedzieć…. wspomnienia, momentami wilgotne oczy ale przyznam się że mamy nie identyfikuję tak mocno z miejscem jej spoczynku. Ciągle mam wrażenie, że jest gdzieś koło nas. Wierzę bardzo mocno w mamy duchową obecność i wsparcie nawet, jeśli fizycznie nie możemy się zobaczyć.
Przy grobie Mamy siedzieliśmy niemal dwie godziny w trakcie, których spotkaliśmy sporą część rodziny, która grupkami przychodziła zapalić światełko. Cieszę się że wraz ze mną tatą i Kasią była też Monika bo jakoś łatwiej było mi pokonać smutek tego dnia. Od rana byłem w złym humorze i dopiero po cmentarzu jakoś zeszło ze mnie to napięcie.
Niedzielę przywitaliśmy dosyć wcześnie jak to bywa w gdy jest Kasia. Zjedliśmy śniadanko przyszykowaliśmy troszkę i zaraz po obiedzie wyjechaliśmy z domu na spacer. Nie byłem już na cmentarzu chcąc uniknąć już przedzierania się wśród ludzi i ławeczek postawionych bez pojęcia i na utrapienie wózkowiczom. Moi mili myślcie o tym lub upominajcie widząc działania osób, których wyobraźnia ogranicza się tylko do zdrowej populacji ludzi. Przecież każdego z Was może kiedyś spotkać coś takiego i chyba nie chcielibyście przyznać się, że dopiero wtedy widzicie problem. Nikomu tego nie życzę, ale też kiedyś byłem zdrowy a dziś…
Dobrze koniec moralizowania. Spacer z Moniką spędziłem trochę na przejażdżce po mieście a trochę na rozmowie w ustronnym miejscu niedaleko stawu rejowskiego. Nasz miły dialog przyniósł pewną ważną decyzję, ale jeszcze nie czas by mówić o tym wszystkim. Napiszę o tym gdy przyjdzie pora. Pozdrawiam Was serdecznie.