sobota, 28 kwietnia 2012

Majówa

Jaki piękny dzień...Słońce, zieleń na drzewach, spacer i chce się żyć. Nabieram energii o tej porze roku. Boże jak się cieszę ze zbliżającej się majówki. Podobno pogoda ma się troszkę zepsuć ale myślę, że towarzystwo pod wesołym wezwaniem będzie należytą rekompensatą. To dopiero w środę, a jutro być może spróbujemy solnej mgiełki w tężni. Nie będę jednak zbyt rozczarowany jeśli spędzimy niedzielę w podobny sposób jak dziś. Kochani zatem dziś już dobrej nocy i spokojnej słonecznej niedzieli.

piątek, 27 kwietnia 2012

Upomnienia

Za nami ciężki tydzień... szczególnie widać to po Moni która podpiera stół czołem. -Monia zasypiasz?-pytam - Nie, nie tylko tak się opieram... Teraz już w błogim stanie w objęciach Morfeusza... aż mi ją szkoda z nich wyrywać. Zmykamy zaraz wypocząć. Sam tez mam już dość tego dnia... dostałem oficjalne upomnienie w pracy. Przekroczyłem czas o 9 minut. Inni pracodawcy cieszyliby się gdyby pracownik z własnej woli zostawał po godzinach. U nas tego nie można choć w tym przypadku wyszło niechcący. Mam wrażenie, że wymagania zaczynają przerastać ludzi z całej firmy. Z jednej strony rozumiem z drugiej zaś wiem, że człowiek nie jest nieomylny. Przed nami majówka i choć jeszcze w poniedziałek praca to już żyję kilkoma dniami wolnymi. Będzie wesoło!!

wtorek, 24 kwietnia 2012

Nasze życie

Hmmm ale mnie dziś dziwna myśl naszła… że nasze życie jest odcinkiem drogi jaki NIESTETY musimy przejść. Wszystko, co nas spotyka to tylko zlepek zajęć na przeczekanie tego okresu. Z jednej strony wiemy, co czeka na samym końcu, ale czy sam ludzki koniec jest tylko przejściem w inny stan, wymiar czy świat hmmm śmierć i niebo? Jeśli Bóg istnieje, a jego dom to kraina szczęśliwości to trzymanie się naszego ziemskiego życia za wszelką cenę nie jest chyba najlepszym wyjściem. Chęć życia to tylko instynkt czy coś więcej? Czasem myślę sobie, że gdyby była namacalna pewność beztroskiego życia po życiu na ziemi nie zostałby ani jeden człowiek. Gdzie jest sens wszystkich cierpień, jeśli gdzieś tam… nagroda za bycie dzielnym? Jeśli tak to, dlaczego jednym wszystko sprzyja-zdrowie, dostatek i szczęście a innym bieda i cierpienie… ?

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Neurolog

Podobno poniedziałki są najgorsze. Zatem najgorsze już niemal za nami!! Ubiegły weekend był małą zapowiedzią tego co czeka nas już tak niedługo :) Małe zmiany w przyrodzie… aż miło!! Na brzozach widziałem puszczające listki a na jabłoniach kwiaty. Najpiękniejsza pora roku. Wszystko takie świeżo zielone. Wspominałem w poprzednim poście o wizycie u neurologa. Z zaskoczeniem oraz ulgą powiem, że to pierwszy kontakt z lekarzem tej specjalności gdzie nie wyszedłem z gabinetu zdołowany. Mogę powiedzieć, że w tej chwili mam naprawdę dobrą opiekę lekarską. Neurolog już leciwy, ale widać, że wiedzę swą wciąż pogłębia a swoją profesje traktuje jak powołanie a nie sposób zarabiania pieniędzy. Niestety, kiedy zobaczył metodę, jaką wykonano stabilizację moich kręgów uznał za prehistoryczną i wyglądającą jak robota domorosłego majsterkowicza. Dzięki metodzie i materiałach zespolenia mam mocno ograniczone metody do badań. Właściwie jedynym wymiernym badaniem, jakie może dać pogląd na mój stan kręgosłupa jest tomografia. Zrobię je, kiedy tylko się uda.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Sprawy

hej. Kurcze co się dzieje? Jakiś dziwny okres w naszym życiu... Nie mogę sobie poukładać wszystkich spraw a zamiast ich ubywać to wręcz przeciwnie wciąż przybywa następnych. Czuję się jakbym wszedł na grząski grunt a każdy krok to droga przez mękę. Troszkę rozwesela mnie myśl o zaplanowanym weekendzie majowym :) Tymczasem rysuje się już powoli najbliższy weekend i praktycznie jest już cały zajęty. Wizyta u neurologa, mały pokaz naszego podnośnika samochodowego i wreszcie odwiedziny Agi. Będziemy pitolić... coroczne druczki dla US i głupoty mam nadzieje z dużą ilością śmiechu. Najbliżej jednak spotkanie u Gosi i Olafa :) Tymczasem zmykam do łóżeczka skoro parapodium uszkodzone :( Paaaaaaaa

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

KRS

:) Aż mi się humor poprawił :) Ciągle mam jakieś odczucie, że nie zrobiłem w sprawie 1% tyle ile powinienem a dziś dostałem telefon o podanie numeru KRS i wszystkich danych do subkonta. Tak się ucieszyłem, że jednak pamiętacie że...!! Dzięki :*

niedziela, 15 kwietnia 2012

„ … i, że cię nie opuszczę aż do śmierci”

Nie znam istot na tej ziemi bardziej destrukcyjnych niż sam człowiek. Nie potrzeba katastrofalnych żywiołów, aby niszczyć czy zgnębić… wystarczy nasz gatunek. Dopada mnie złość, gdy widzę w swoim otoczeniu ludzi, którzy prowadzą między sobą małe wojenki. Takie dziwne uzależnienie z brakiem sił by zakończyć umysłową i fizyczną mękę. Życie jest tylko jedno i jak uważam formułka „ … i, że cię nie opuszczę aż do śmierci” nie powinna być wiążąca, jeśli reszta przysięgi nie jest tak samo wypełniana. Znam tyle fajnych par, które emanują szacunkiem, porozumieniem i przyjaźnią… dlatego wiem, że w innym przypadku nie warto jest się męczyć. Mam tu konkretnie kogoś na myśli i stąd prośba-trochę zdecydowania i konsekwencji!! Życie w złotej klatce będącej niczym innym jak więzieniem nie jest życiem… to zbędna wegetacja i żal na koniec.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Wiekanoc

Znam jedną osobę która nigdy nie ma czasu... i tą osobą nie jestem ja :) Niemniej jednak z tego samego powodu co ta osoba mój blog uzupełniam dopiero dziś.
Święta za nami- czas przemiłych spotkań dobrego jedzenia oraz niezbyt fajnego uczucia obżarstwa. Zawsze kiedy zaczynają się nasze odwiedziny czuję pewien niedosyt bo chcąc zobaczyć wszystkich i posiedzieć na pogawędce potrzeba dużo więcej niż trzy dni.
Na szczęście te spotkania które były obiecane od dawna i zaplanowane odbyłem!! Do Beatki wejść to nie problem bo tam tylko kilka schodków, natomiast 4 piętro do teściowej... Mimo wszystko udało się to i... chyba nawet nie było tak strasznie ciężko. Ja się nawet nie zmęczyłem ;) Już nie żartując sobie to ogromne dzięki dla honeya bo to on wziął główny ciężar na siebie przy pomocy taty i Moni. U mamy zjedliśmy wielkanocne "śniadanie"... powinna boleć mnie buzia od rozmów przy nich a cała dolegliwość przeszła na wypchany do granic brzuch. Cieszę się, że spędziłem tych kilka godzin u Zosi i Czesia. Zaliczyłem też niespodziewane odwiedziny u ciotki ale to już króciutkie ze względu na podróż.
Na koniec powiem, że odwiedziłem też mamy grób ale jakoś miejsce pochówku nie kojarzy mi się z nią samą. Myślę, że jest wszędzie tam gdzie ja i moje myśli oraz pamięć. Jeszcze jedno podziękowanie dla Mariusza który niemal tradycyjnie... w tej chwili z przeprosinami od nas za zajęty czas naprawiał Moni komputer.
ahhhh zapomniałbym... mieliśmy małego pecha- Wtyczka od gniazda do podnośnika samochodowego jakoś się wyrwała i mieliśmy mocny problem z wejściem i wyjściem do środka. Gdyby nie tata i Jares... miałbym duży problem. Sami widzicie... jak mam nie dziękować za wszystkich przyjaciół jacy zawsze są blisko nas. :*

czwartek, 5 kwietnia 2012

Życzenia

Święta święta i czas życzeń :) Wszystkim odwiedzającym blog ich bliskim także bliskim bliskich... w całości potomkom Adama i Ewy tylko zdrowych rodzinnych i wesołych świąt. Niech Wasze jajeczka będą strojne i smaczne podobnie stoły oraz potrawy na nich stojące. Odpoczywajcie i olewajcie... oczywiście w lany poniedziałek :) Kochani i czego sobie tylko życie sami!!

wtorek, 3 kwietnia 2012

mordki uśmiechnięte


Fotki to fajne wspomnienie. Gdyby móc czasem zatrzymać czas właśnie na tych chwilach.
Cieszę, że niebawem znów zobaczę Wasze mordki uśmiechnięte i choć na chwilkę beztroskie. A teraz... teraz mam z goła inne myśli które wywołuję bardziej zatroskane myśli. Mam trochę dość niepewności a dziś i najbliższa przeszłość niestety będzie jedną wielką nieznaną i zatroskaną. Damy radę tylko jak... oto jest pytanie...

niedziela, 1 kwietnia 2012

I kończy się laba

I kończy się laba. Pogoda pod psem chyba wszędzie dała się we znaki. Jedynym plusem tej aury to długi pobyt w łóżku bez wyrzutów sumienia o stracie czasu. Jutro już praca i o jeden dzień bliżej do świąt. Mam nadzieje, że pogoda nie będzie tak kapryśna. Na święta założyliśmy ambitny plan... wielkanocne śniadanie u mamy. Nie będzie to zbyt proste bo musimy dostać się na czwarte piętro bez windy... na szczęście pomoże nam honey. Ja może fizycznie nie zmęczę się ale trochę strachu będzie kosztować. Nie cierpię schodów!! Odwiedziny Beatki i Martynki będą już dużo prostsze w wykonaniu. Smutno mi jednak gdy pomyślę o kolejnych świętach bez mojej mamy. Szkoda, że już tylko pamięć przypomina mi tamte czasy. Żałuję bardzo, że odeszła nim w moim życiu wydarzyło się tyle dobrego. Wyobrażam sobie czasem jakby to było gdyby widziała te wszystkie zmiany... gdyby poznała Monię.