piątek, 27 stycznia 2012

Czy Wy też tak macie?

Czy Wy też tak macie? Zaczyna się poniedziałek zaraz już piątek potem weekend jak z bicza strzelił i tak tydzień w tydzień. Często wpadam w jakąś paranoje kiedy dopada mnie myśl o upływie czasu- straciłem go zbyt dużo. Czasem marze o dniach gdzie będziemy się tylko lenić, a gdy takie dni przychodzą mam wyrzuty sumienia, że tracę go bez żadnego sensu. Na szczęście hmmm lub raczej nieszczęście... mój wolny czas wypełnia rehabilitacja... niekiedy myślę, że to jeszcze jeden pasożyt czerpiący energię z obracających się wskazówek zegara. W tej chwili na ćwiczeniach spędzam bite trzy godziny każdego popołudnia i...? Ehhhh nauka kosztuje dużo... a to mój kolejny doktorat z cierpliwości......................

środa, 25 stycznia 2012

ACTA

Gdzie to wszystko zmierza? Od chwili narodzin jesteśmy wpisani w cywilizacyjną ewidencję z której wypadamy dopiero z chwilą zgonu. Właściwie wszystko co robimy jest takie usankcjonowane... Teraz to ja już nawet bloga będę się bał pisać- ACTA czuwa!!
Internet powstał tak spontanicznie właściwie dzięki zwykłym ludziom którzy dołączali kabelki do swoich komputerów... teraz stworzą urząd który będzie strzegł aby przepływ danych nie był zbyt swobodny. Zakończą się dobre czasy portali w których relaksujemy się przy śmiesznych lub ciekawych zdjęciach czy filmikach? Szkoda by było :( Przesada nigdy nie jest dobra a ograniczanie swobód raczej popycha do bojkotu niż wychowuje. Mówi się trudno...
Zmykam odpocząć po trudach dnia i ćwiczeniach paaaaaa

piątek, 13 stycznia 2012

Lot

Troszkę się wczoraj zagotowałem...
Odezwał się do mnie kolega (też na wózku) z pytaniem czy wiem coś o lotach samolotem osób niepełnosprawnych. A pytał bo pani z naszego rodzimego LOT-u podała mu błędne informacje. Powiem więcej... okłamała go skandalicznie. Kolega został zaproszony przez siostrę w odwiedziny do Kanady. Już przy pierwszym telefonie celem doinformowania się na co musi być gotowy wózkowicz- odpowiedziano mu że oczywiście wózkiem podjedzie do samego samolotu ale jeśli nie jest w stanie wstać i przejść do swojego miejsca sam to LOT mu nie może pomóc.... Kretynka!! Od pomocy są w każdej linii lotniczej służby Medical serwice które pomagają zająć miejsce w samolocie osobie niepełnosprawnej. Ona natomiast wciskała mu ze musieliby wymontowywać fotele i zakładać specjalne łóżko tylko na czas jego lotu. Na fotel zawożą w takiej sytuacji specjalnym wąskim wózkiem pokładowym. Do niepełnosprawnego należy już we własnym zakresie by wytrzymać lot w miarę wygodnie. Za wprowadzanie w błąd powinni takiej pani zrobić koło... pióra!!
Teraz już weselej. Mój blog czytają czasem osoby niepełnosprawne i przynajmniej w jednym przypadku chyba mój przykład zdopingował do działania. Zaczyna starać się o poprawę jakości życia, większej mobilności itd. Ja to przerabiam od jakiegoś czasu ale wiem ile to znaczy. Niepełnosprawny nie musi być zamknięty w domu. Przekonałem się o tym po wielu latach ale najważniejsze,że to nastąpiło!! Cieszy mnie, że to co pisze dopinguje innych a ja sam mogę służyć swoją radą jesli tylko znam temat z własnego życia.

czwartek, 12 stycznia 2012

rocznica

Tak... już cztery lata... cztery lata gdy słyszałem Twój głos ostatni raz... "u Pana Boga za piecem"... mam nadzieje, że jest Ci tam dobrze mamo.Dziś rocznica śmierci mojej mamy.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Rozliczenie z 1% za rok 2010

Rozliczenie z 1% za rok 2010
Nim powiem Wam, jaka to suma chcę podziękować WSZYSTKIM, którzy nam go przekazali a w szczególności osobom, którym starczyło czasu i chęci, aby pomóc nam rozpropagować akcję oraz dotrzeć do jak największej liczby życzliwych osób. Z procenta uzyskanego z roku 2009 zakupiliśmy parapodium, podnośnik do wanny i leki.

Za rok podatkowy 2010 na moje konto w fundacji wpłynęło dokładnie 8707,40 zł. Cała kwota będzie dołożona do zakupu wózków- elektrycznego i aktywnego, których łączny koszt znacznie przekroczy 20 tysięcy złotych.Pieniądze te przynajmniej w części pozwolą dofinansować zakup. Wierzę, że i w tym roku wspomożecie mnie swoim 1% który także zostanie spożytkowany względem mojej rehabilitacji oraz leczenia.

Podsumowanie roku 2011

Rok 2011 jest już historią. Jak go podsumować? Chyba nie był to najlepszy okres względem mojego zdrowia. Straciłem pewność siebie i nabrałem respektu dla swojego organizmu. Cóż... może to już wiek robi swoje?
Największy sukces? "Stanąłem" na nogach... w prawdzie tylko w parapodium ale to i tak coś. Uczę się jazdy zwykłym wózkiem i ćwiczę. Szukam czegoś spektakularnego w myślach lecz... Takie ciepłe odczucia mam kiedy myślę o tych wszystkich osobach które w tym roku poznałem jak również te które są z nami od dawna. Gościliśmy w naszym domu ludzi których bardzo lubimy i którzy są tu zawsze mile widziani.
Ocenić powinienem także rok małżeński :) na pewno rozumiecie, że muszę tu wspomnieć tylko same superlatywy nie chcąc mieć przerąbane po wizycie Moni na blogu... Oczywiście żartuję i z czystym sumienie mogę powiedzieć, że małżeństwo nam służy. Gdybym miał streścić krótko nasze relacje- nadajemy na tych samych falach. Fajnie jest mieć żonę, przyjaciółkę, kochankę w jednym i wiedzieć, że właściwie takiej relacji partnerskiej oczekiwało się biorąc ślub-kochana dziewczyna :)
Czego zabrakło w ubiegłym roku? Czegoś spektakularnego co utkwiłoby bardzo mocno w pamięci. Co wywołuje mój uśmiech? Myśli o wypadzie z dziewczynami do Samsonowa. Zmieniłbym na tym wyjeździe tylko jedno- byłby dłuższy.
Życzyłbym sobie-nam w nowym roku aby zdrowie dopisywało a także by naszym bliskim którym jakieś niepowodzenie życiowe dało w kość obrócili to w sukces. Miałbym jeszcze kilka marzeń ale wolałbym wspomnieć o nich w chwili gdy się spełniają :)