Jeszcze
 trzy zaganiane do granic możliwości dni i święta… jakoś mentalnie tego 
nie czuję w tym roku. Chyba lepiej poczułbym świąteczną atmosferę 
wyjeżdżając z domu w jakieś fajne miejsce… lub na kilka dni wyłączając 
się fizycznie i umysłowo na wszystkie codzienne obowiązki. Ładny widok za oknem, coś dobrego do zjedzenia i towarzystwo równie leniwe
Trochę męczy mnie, że nie mogę Moni pomóc zbytnio w sprzątaniu, a jej praca też pożera przedświąteczny czas. W domu i na balkonie przybywa świątecznych dekoracji, ale porządkowy chaos zaburza spokój i nastawienie na budowanie nastroju. Tak czy siak damy radę i liczę, że duch świąt natchnie nas szybko… jeśli uda się wyjść na spacer popatrzeć na udekorowane okolice to też będę szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz