Minęło kilka niespodzianych i niechcianych perturbacji z moim zdrowiem.
Balansowanie na granicy życia o czym uświadomiła mnie Monika...
Kilka szpitali i niepewność. Był udar, były inne podejrzenia względem
mojego stanu... generalnie sam nie wiem jak to przetrwaliśmy. Celowo
piszę w osobie mnogiej, bo prawda jest taka, iż bez Moniki byłoby byłoby
bardzo źle. Tak to czuję i staram się przekazać, że nie wiem czy
chciałbym walczyć, gdyby nie Ona.
Ostatnie badania były pod kontem podejrzeń obecności... czegoś o czym
zwykle nie lubimy mówić. Część niezbyt "fajnych" lekarskich ingerencji w
moje ciało na szczęście nie potwierdziło podejrzeń. Pewność da wynik,
na który jeszcze czekamy. Jeszcze nie koniec zdrowotnych batalii, ale
nie chcę już o tym pisać. Ten blog nie powstał żaby Was nudzić 🙂
Wiem, że mam w Was wsparcie i to mnie cieszy. Przyznam, że może nie
odpisywałem w czasie rzeczywistym, ale czytałem lub czytała mi Monia
Wasze wpisy na bieżąco.
Za wszystkie odwiedziny, telefony, ciepłe słowa bardzo bardzo bardzo dziękuję‼️‼️ W całym mniejszym szczęściu mam fart... "gniotsa nie łamiotsa" 🍀
Jestem i będę pisał dopóki Was mam 🙂
Tomek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz