środa, 3 września 2008

KONCERT

Jak już wspomniałem w drodze na koncert towarzyszyła nam TV Kielce. Zatrzymali nas jeszcze na chwilkę filmując krótkie ujęcia oraz wypowiedz naszego przyjaciela Honeya. Powiem Wam że tak jak przypuszczałem ten facet ma aparycje gwiazdy ;)
Na salę koncertową weszliśmy, gdy wszyscy już siedzieli na miejscach. Znów poczułem małe skrępowanie jadąc na swoje miejsce odprowadzany wzrokiem większości widzów. Mówiąc szczerze głupio mi było rozglądać się, więc nie bardzo widziałem, kto był i jak dużo osób zechciało wesprzeć naszą akcję swoją obecnością. Przywitałem się tylko z osobami, które ulokowane były blisko mojego miejsca. Siedziałem w pierwszym rzędzie a tuż koło mnie mój Quentin Monia Tarantino ;) z kamerą w ręku. Przyznam, że swoją obecnością dodawała mi odwagi pozwalając czuć mniej skrępowania. Jeszcze tuż przed rozpoczęciem przewinęło się kilka osób szukających swojego miejsca. Jedna z nich wręcz wpadła w moje ramiona ;) to była Monika z klasy. Choć nie był to dobry moment, ale w naszej króciutkiej rozmowie udało mi się podziękować za sprezentowanie fotela.
W kilka minut później zaczęło się….
Kasia nasza organizatorka wręczyła podziękowania organizatorom oraz zostały wyczytane pewne informacje, co do wstępnych efektów naszej akcji. W pewnym momencie usłyszałem znane mi słowa… były to moje podziękowania. Zaskoczyło mnie to, bo już myślałem że skoro Honey siedzi koło nas to kartka z podziękowaniami leży w jego kieszeni. Nastąpiły brawa i właściwie koncert mógł już się rozpocząć.
Na początku wystąpił zespół „Za dziesięć dziesiąta” z bardzo przyjemną dla oka i ucha wokalistką. Moją uwagę przykuł gitarzysta zespołu. Jest młody, ale z wiosłem radzi sobie bardzo fajnie. Wymiatał naprawdę niezłe solówki.
Po tej małej rozgrzewce przyszedł już czas na główną gwiazdę wieczoru. JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI- muzyk już w słusznym wieku, ale powiem Wam, że od pierwszych słów z jego ust widać było, iż świetnie nawiązuje kontakt z widownią. Sam nie należę do koneserów Jazzu, ale naprawdę przyjemnie było słuchać jej na żywo. Momentami miałem ochotę po prostu zamknąć oczy i wsłuchać w dźwięki wszystkich instrumentów a w szczególności saksofonu Jana. Czasem ostre czasem liryczne utwory przerywały żartobliwy wypowiedzi gwiazdy. Wszystko, co dobre szybko się kończy, ale nim to się stało zespół Pana Ptaszyny Wróblewicza zagrał kilka bisów. Zakończyło się na gromkich brawach na stojąco. Krótkie ujęcia wydarzeń rejestrowały profesjonalne kamery telewizji, ale powiem Wam, że najlepszy materiał nakręciła Miśka!! DZIEŁO KINEMATOGRAFII ;)Wkrótce sala opustoszała w dźwiękach podziękowań lub innych miłych uwag rzucanych mi przez wychodzących. Honey ruszył z plakatem koncertu, na którym złożyli mi autografy artyści. Monika poprosiła samego Pana Jana, aby jeśli to możliwe zrobił sobie ze mną fotkę na pamiątkę. Zgodził się i została zrobiona tylko, że jeszcze jej nie mam, bo była wykonana przez fotografa. Wyjechaliśmy na zewnątrz gdzie czekał na nas Moni Tata, aby pogadać chwilkę. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po Skarżysku. Przyznam, że emocje jeszcze długo mnie nie opuszczały. Tak trudno było uwierzyć, że to wszystko działo się dla mnie. Jestem naprawdę wdzięczny za wszystko, co było Waszym udziałem w tym przedsięwzięciu od organizacji po obecność na koncercie. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz