Jak już wspomniałem w drodze na koncert towarzyszyła nam TV
Kielce. Zatrzymali nas jeszcze na chwilkę filmując krótkie ujęcia oraz
wypowiedz naszego przyjaciela Honeya. Powiem Wam że tak jak przypuszczałem ten
facet ma aparycje gwiazdy ;)
Na salę koncertową weszliśmy, gdy wszyscy już siedzieli na
miejscach. Znów poczułem małe skrępowanie jadąc na swoje miejsce odprowadzany
wzrokiem większości widzów. Mówiąc szczerze głupio mi było rozglądać się, więc
nie bardzo widziałem, kto był i jak dużo osób zechciało wesprzeć naszą akcję
swoją obecnością. Przywitałem się tylko z osobami, które ulokowane były blisko
mojego miejsca. Siedziałem w pierwszym rzędzie a tuż koło mnie mój Quentin
Monia Tarantino ;) z kamerą w ręku. Przyznam, że swoją obecnością dodawała mi
odwagi pozwalając czuć mniej skrępowania. Jeszcze tuż przed rozpoczęciem
przewinęło się kilka osób szukających swojego miejsca. Jedna z nich wręcz
wpadła w moje ramiona ;) to była Monika z klasy. Choć nie był to dobry moment,
ale w naszej króciutkiej rozmowie udało mi się podziękować za sprezentowanie
fotela.
W kilka minut później zaczęło się….
Kasia nasza organizatorka wręczyła podziękowania
organizatorom oraz zostały wyczytane pewne informacje, co do wstępnych efektów
naszej akcji. W pewnym momencie usłyszałem znane mi słowa… były to moje
podziękowania. Zaskoczyło mnie to, bo już myślałem że skoro Honey siedzi koło
nas to kartka z podziękowaniami leży w jego kieszeni. Nastąpiły brawa i
właściwie koncert mógł już się rozpocząć.
Na początku wystąpił zespół „Za dziesięć dziesiąta” z bardzo
przyjemną dla oka i ucha wokalistką. Moją uwagę przykuł gitarzysta zespołu.
Jest młody, ale z wiosłem radzi sobie bardzo fajnie. Wymiatał naprawdę niezłe
solówki.
Po tej małej rozgrzewce przyszedł już czas na główną gwiazdę
wieczoru. JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI- muzyk już w słusznym wieku, ale powiem Wam,
że od pierwszych słów z jego ust widać było, iż świetnie nawiązuje kontakt z
widownią. Sam nie należę do koneserów Jazzu, ale naprawdę przyjemnie było
słuchać jej na żywo. Momentami miałem ochotę po prostu zamknąć oczy i wsłuchać
w dźwięki wszystkich instrumentów a w szczególności saksofonu Jana. Czasem
ostre czasem liryczne utwory przerywały żartobliwy wypowiedzi gwiazdy. Wszystko,
co dobre szybko się kończy, ale nim to się stało zespół Pana Ptaszyny
Wróblewicza zagrał kilka bisów. Zakończyło się na gromkich brawach na stojąco.
Krótkie ujęcia wydarzeń rejestrowały profesjonalne kamery telewizji, ale powiem
Wam, że najlepszy materiał nakręciła Miśka!! DZIEŁO KINEMATOGRAFII ;)Wkrótce
sala opustoszała w dźwiękach podziękowań lub innych miłych uwag rzucanych mi
przez wychodzących. Honey ruszył z plakatem koncertu, na którym złożyli mi
autografy artyści. Monika poprosiła samego Pana Jana, aby jeśli to możliwe
zrobił sobie ze mną fotkę na pamiątkę. Zgodził się i została zrobiona tylko, że
jeszcze jej nie mam, bo była wykonana przez fotografa. Wyjechaliśmy na zewnątrz
gdzie czekał na nas Moni Tata, aby pogadać chwilkę. Zapakowaliśmy się do
samochodu i ruszyliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po Skarżysku. Przyznam, że
emocje jeszcze długo mnie nie opuszczały. Tak trudno było uwierzyć, że to
wszystko działo się dla mnie. Jestem naprawdę wdzięczny za wszystko, co było
Waszym udziałem w tym przedsięwzięciu od organizacji po obecność na koncercie.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz