czwartek, 30 września 2010

Szpital późny wieczór i małe poruszenie na korytarzu- kogoś tam położyli.
- Siostro!! Sikać mi się chce- słychać zawadiacki ton jakiegoś jegomościa
- No przecież stoi kaczka- odpowiedziała salowa.
- Ja tu nie wsadzę!!! Co to ja emeryt jestem??( my w tym miejscu już sikaliśmy sami prawie tyle że ze śmiechu) - żachnął się nowy pacjent.
Za chwilę słychać jak wali piąchą w karton gips sciany za którą spał dyżurujący lekarz. Wyszedł zaspany i zapytał o co chodzi.
- Niech mnie pan odepnie z tego wyciągu bo muszę się wysikać.
- Nie może pan wstawać jest złamanie otwarte.
- Ale ja się nie wysikam do kaczki!!- oponował
- No to możemy założyć cewnik i będzie pan miał z głowy...- zaproponował z przekąsem lekarz.
Nowy przeprosił z kaczką...
Jak się okazało już po następnej dobie został zakwaterowany do mojego pokoju i do końca mojego wyjścia pękaliśmy ze śmiechu z tekstów i sytuacji. Byliśmy chyba najgłośniejszą i najśmieszniejszą salą.Dobrze... bo cała reszta przyczyn pobytu nie była zbyt fajna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz