środa, 19 stycznia 2011

Wczoraj mieliśmy wizytę księdza chodzącego po kolędzie. Nie pisałbym o tym bo to przecież zwyczajne o tej porze wydarzenie gdyby nie to że... :) dostaliśmy zaproszenie na nauki przedmałżeńskie. Oczywiście nie żeby uczyć się ale "nauczać" hmm czy my jesteśmy jakimś wyjątkowym małżeństwem? Chciałbym żeby tak było ale nie ze względu na mój wózek!! Prawdą jest że w ostatnich czasach kilku naszych mniej lub bardziej bliskich znajomych powiedziało że widać po nas iż kochamy się. Ksiądz nie mógł tego stwierdzić po naszym zachowaniu w tak krótkiej chwili więc pewnie mój wehikuł i to że jesteśmy małżeństwem o krótkim stażu zawartym już w tym stanie utwierdził go o tym. Wiem że jesteśmy bardzo zgodną parą także kochającą niestety też sprawną inaczej w moim przypadku lecz w tym wszystkim jest jakaś wyjątkowość?? Miłości chyba nie można się nauczyć- trzeba ją po prostu odnaleźć wśród tłumu a potem starać się by nie więdła wraz z przemijającym czasem. Trzeba ją podlewać szczerością, szacunkiem, wiernością, dobrym traktowaniem i chęciami by zwyczajne życie nie oddalało wraz z kłopotami. W teorii nasze życie jest trudniejsze, musimy też odnajdywać więcej energii by iść z jego nurtem nierzadko ucząc się pokory ale wiem że nie to determinuje u nas uczucie- my po prostu chcemy być razem i nie ma tu nic z poświęcenia. Przynajmniej ja tak sądzę... a Monia?? Jeśli chce niech wyrazi swoje zdanie na form.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz