Strasznie zaniedbałem swój blog… najgorsze, że mój nastrój
blokuje wszystkie myśli. Chciałbym napisać wszystko, co jakoś gniecie od
środka, ale jest to raczej zbyt prywatne i trudne. Czasem zazdroszczę tym,
którzy swój blog piszą całkiem anonimowo. Łatwiej wtedy dzielić się myślami czy
przeżyciami. Myślałem, że jak wreszcie będę mógł napisać o problemach związanych
z obozem FAR to pozbędę się swoich małpek… niestety… jedne odeszły, ale
zastąpiły je inne.
Niekiedy dopada nas coś, na co pomimo wszelkich starań nie
ma się wpływu.W takich momentach zaczyna brakować sił do wszystkiego… wszystko
traci sens. Kurcze… dlaczego kiedy zaczynamy się czuć w miarę bezpiecznie jakaś
„zaplątana” nóżka sprawia, że potykamy się prosto na pysk. Gdyby nie jedna taka…
sprawy ułożyłby się inaczej… być może spokój byłby tym panaceum, którego zabrakło.
Było minęło, ale cholernie szkoda… Nie będę wracał do tego tematu!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz