czwartek, 22 listopada 2018

Dziewczyny mają lepiej!!


Dziewczyna złapie przeziębienie założy... świtaśne skarpetusie, napije się herbatki, pójdzie spać...bęc wstaje i funkcjonuje??!!
Chłopak przeziębi się i jakby nokaut zaliczył... wycina go z życia na kilka dni. Połknie każdą tabletkę sygnowaną zdaniem "...masz może będzie ci lżej..." i idzie walczyć o życie dalej.
Pilot w ręce niczym przysłowiowa "brzytwa tonącego, za którą się zawsze chwyta" to stały atrybut męża chorego.
Oczywiście nie położy się w kątku żeby nie zawadzać tylko w centralnym miejscu niech wszyscy widzą cierpienie człowieka. Może lokujemy się w takim miejscu w razie konieczności przeprowadzenia reanimacji??
Taki instynkt samozachowawczy??
Marudzenie, wzdychanie i inne dźwięki wynikające z choroby i walki o życie... rzężenie konającej ofiary to stały punkt programu, który ma oczywiście jakiś cel
Ja osobiście zawsze przekonuję się w takiej chwili o ogromnej miłości mojej żony np. po trzecim jej wybudzeniu moim kręceniem i wzdychaniu do losu o świcie...
- "...jakbym cię nie kochała to już zabiłbym cię przy pierwszym!!"
Czasem chyba nawet próbuje to zrobić pudełkiem chusteczek lądujących blisko mojej głowy...
Małe dziewczynki uczą się pewnych zachowań od małego... mają te ulubione pluszaki do przytulania nie bez powodu!?
- "...dobij mnie proszę..." - ja do Moniki
- "...ja mojego misia dobić? Nie ma takiej opcji... mogę pomiziać, przytulić!!" - Monika do mnie
- "... to chociaż zagłaskaj na śmierć...proszę" - ja do Moniki
W tym miejscu zazwyczaj dowiaduję się o stanie mojego psychicznego zdrowia...
- "...wariat!!" - wykrzykuje Monia diagnozę
W takiej chwili mówię sobie w myślach... zaczekam do świtu... może zamiast głaskania chwyci za poduszkę w celu ograniczenia mojej swobody dostępu do tlenu
Ryzykuję, ale po wszystkim zawsze pozostaje myśl, że nie zabrakło mi odwagi igrać ze śmiercią! Mazgajem nie jestem Zdaję sobie sprawę, że dokonałem wielkiego czynu i czuję się jak niedźwiedź, który zwycięża myśliwego.
Mą dumę bardzo szybko gasi ŻONA!!
- Noooo... i przeżyłeś... było tak marudzić?? Jak dziecko... taki mały misio...
Za kilka dni pewnie zaryczę jak grizzly, a tymczasem idę podłożyć się do głaskania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz