wtorek, 18 sierpnia 2009

Zaczęło się!!! W tej chwili stałem już z Honeyem pod ołtarzem czekając na wejście panny młodej. Ostatni goście zajmowali miejsca ale właściwie niewielu z nich widziałem. Chciałem zapomnieć o wszystkich oczach zwróconych na nas a myśleć tylko o tym że jest to nasza chwila- jedyna niepowtarzalna. Zabrzmiały organy i w wejściu kościoła pokazała się moja narzeczona z druhenką Dominiką niosącą nasze obrączki. Teraz widziałem już tylko Monikę zbliżającą się powoli do mnie… przyznam że w tej chwili pierwszy raz poczułem jak oczy mi wilgotnieją i cieszę się że nikt nie mógł tego dostrzec patrząc przecież na Monię. Pięknie wyglądała krocząc z welonem ciągnącym się za nią. Kiedy dotarła do mnie spotkaliśmy się wzrokiem i chyba widać było w tym spojrzeniu to wszystko co nas łączyło (nawet jeśli tylko my potrafiliśmy zobaczyć to ciepło i barwę jaka była w naszych myślach). Przez chwilkę pomyślałem- Czy to dzieje się naprawdę? Obróciliśmy się przodem do ołtarza i choć wiedziałem że wszyscy których mieliśmy teraz za plecami byli bliscy nam rodzinnie lub przyjaźnią przestali na chwilkę istnieć. Teraz był już tylko kapłan który miał za chwilkę odebrać przed Bogiem naszą przysięgę. Msza była bardzo mądra i pasowała do naszej sytuacji (nie wiem z całą pewnością jak dobiera się kazania w tych chwilach) mówiła o pięknie ale też trudach miłości. Zwracała uwagę że miłość nie polega na pustych wyznaniach. Oczywiście to był tylko jeden z przekazów tego kazania ale chcę Wam zawracać szczegółową opowieścią głowy tym bardziej że wielu z Was było w tej chwili z nami.
Przyszła chwila przysięgi- Moniko biorę sobie Ciebie za żonę i ślubuję Ci… mówiłem spokojnie patrząc w oczy Moni w pełni świadomy wypowiadanych słów. Kiedy Monika wypowiadała swoją przysięgę znów zakręciła mi się łezka. Właściwie to był ostatni moment jaki w pełni docierał do mnie. Obrączki zakładaliśmy sobie już jakby w pewnym odurzeniu ceremonią i naprawdę trudno mi opisać tą chwile…Dalszą cześć kazania pamiętam już jak przez mgłę i właściwie pamiętam tylko że była nim intencja za naszych bliskich- mamę i dziadka Moniki. Jestem pewien że byli przy nas w tej chwili. Szliśmy do wyjścia gdzie mieliśmy spotkać się z naszymi gośćmi… cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz