poniedziałek, 25 października 2010

Co warto zobaczyć w Nowym Yorku? Trudno to tak uściślić… warto zobaczyć wszystko!!! Przecież to inny kontynent, niezwykłe miasto swoisty miszmasz narodowości oraz wielkomiejska architektura. Oczywiście będąc tam tylko kilka dni należy opracować sensowny plan zwiedzania i trzymać się go możliwie sumiennie. Sporym ułatwieniem jest tu tak zwany New York pass, który obejmuje kilka najważniejszych miejsc. Za wykupieniem go przemawia jeszcze jedno- oszczędzamy połowę pieniędzy niż płacąc za każdą atrakcję z osobna.
Co na mnie zrobiło największe wrażenie? Niechybnie Muzeum Historii Naturalnej z wszystkimi okazami zwierząt współczesnych oraz prehistorycznych. Te pierwsze wyeksponowane tak by wyglądały jak żywe w swoim naturalnym środowisku. Wszystkie ustawione w ruchu robiły wrażenie w swej ekspozycji. Było tam świetne planetarium z okazami meteorytów oraz „filmową” prezentacją powstania wszechświata wyświetlaną na kulistym suficie. Imponujące skamieniałości prehistorycznych zwierząt, jakie zawsze chciałem zobaczyć!
Meropolitan of Art.- największe dzieła świata od starożytności do czasów wielkich malarzy. By to wszystko obejrzeć z uwagą trzeba kilku dni, których niestety nie mieliśmy na tyle. Mimo pośpiechu zobaczyliśmy i tak bardzo dużo.
Widok z Empire… dniem i nocą zapiera dech a Times Square… o rany bilbordowy zawrót głowy. Oceanarium i Coney Island jest miejscem idealnym by odpocząć od upału otulonego sporym humitem. Ocean oraz bryza od niego dawała ogromną ulgę.
Statua?? Spodziewałem się że zrobi na mnie większe wrażenie. Z bliska owszem jest ogromna, ale trąci turystycznym blichtrem…osób z gąbkowymi koronami na głowach. Mimo to fajnie było przepłynąć się tam statkiem. Rozczarowany byłem Mo MA. Muzeum sztuki współczesnej, w której np. eksponatem było starszego typu radio. Wiele fotografii- czy ciekawych? hmmm kilka by się znalazło. O wszystkim napisać się nie da w kilku słowach. Dodam tylko, że choćby chodząc samymi ulicami odwiedza się znane z nazw zakątki miasta. Przykłady? Złoty Prometeusz, katedra św Patryka, Wall Street itd. Itd.
Uścisnąłem dłoń prawdziwego Indianina!! Nie nie był ubrany w pióropusz… pytał nas o drogę do pewnego Subway.Kiedy zapytaliśmy, jakiej jest narodowości odpowiedział- rdzennym Amerykaninem. Sam też był w NY przejazdem. Nie opiszę Wam wszystkiego, bo i jak? Trzeba to wszystko zobaczyć na własne oczy. Powiem tylko, że to wszystko miało dodatkowy urok- oglądałem to wszystko z kobietą mojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz