piątek, 21 lipca 2017

Picasso w wersji face painting



Może nie uwierzycie, ale naprawdę podziwiam…, a jednocześnie nie rozumiem. Piszę tu o Was drogie dziewczyny… o chwilach jakie spędzacie na przygotowania do wyjścia. Im większa ranga okazji tym dłuższe przygotowanie i okupacja łazienki gwarantowana. Ja po pięciu minutach tego co Wy robicie tam sobie mam serdecznie dość siebie i wyjścia gdziekolwiek :)
Te wszystkie zabiegi… lakiery na pazury, kolorowe "farbki", mizianie po twarzy pędzelkami itd. Na zawołanie budzi się w Was jakiś artysta… Picasso w wersji face painting.
Kiedy się temu przyglądam zawsze, ale to zawsze czekam na jeden moment… to zdziwienie na twarzy, kiedy w Waszych smukły dłoniach pojawia się szczoteczka do malowania rzęs!!?? Niezmiennie u każdej kobiety jaką widziałem przy tej czynności w tej chwili szczeka opada, a oczy otwierają się na całą szerokość. Zdziwienie zazwyczaj trwa, dopóki szczoteczka nie wróci do tubki i przybornika.
Ja się pytam co Was tak dziwi ten moment?? Długo zachodziłem w głowie skąd ta konsternacja, aż wreszcie mnie olśniło… też bym się zdziwił, że nie wydłużyło!!
To zdziwienie to chyba forma rekompensaty za wydane na tusz pieniądze … pisało przecież podkręca, pogrubia i wydłuża!! A nam wmawiacie, że rozmiar się nie liczy ;)
Dla mnie to jest jak jakiś swoisty rytuał przed wyjściem z domu… perspektywa zdziwionej miny, a wcześniej zadawane przeze mnie pytanie z miejsca poza zasięgiem ręki Moni…
- Kochanie będziesz się jeszcze malować??
Ułamek sekundy po pytaniu przeszywa mnie seria piorunów z oczu Moni!
- A kiedykolwiek wyszłam nieumalowana?!!!! - rzuca z przekąsem
- No nie zdarzyło się, ale zawsze może być ten pierwszy raz… nie chcę przegapić- odpowiadam z rozbawieniem.
 Z drugiej strony może to i dobrze, bo przynajmniej nie nudzi mi się jak Monia w porwie artyzmu potrafi aresztować łazienkę na dłuższy czas. Mogę go wykorzystać z kolei na filozoficzne zmagania, na których koniec i tak zdaję sobie sprawę, że jestem na przegranej pozycji!! Cóż… chyba jeszcze nie urodził się taki facet, który potrafi odczytać i zrozumieć ten matrix kobiecego umysłu.
Oczywiście tak samo niezmiennie jak moje pytanie czy grymas przy rzęsach przychodzi jeszcze stały element. Kiedy odbijam pieczęć umysłowej porażki nad zgłębieniem kobiecej natury. Podchodzi Monia do mnie, omiata buzię wirtualnym wachlarzem z dłoni i pyta…
 – I jak?
Taka zagadka chyba…, a przecież mój umysł ugotował się przed chwilą po tej burzy rozmyślań w głowie!! Stoi przede mną przecież ta sama kobieta, która przed chwilą była tak zdziwiona, gdy sama siebie zobaczyła w lusterku. Jak powinienem się zachować???
Wziąłem się na sposób!! Robię praktycznie to co Ona, kiedy bierze szczoteczkę z tuszem do rzęs… opuszczam szczękę, otwieram szeroko oczy i mówię głośno WOW. To działa panowie!! Mówi o tym subtelny, rysowany ledwie zauważalnym uniesieniem kącików ust uśmiech. Nawet boję się podjąć w rozważaniach co też budzi się w tej chwili w myślach kobiet… nie ma już na to czasu, a przecież nim wyjdziemy czeka jeszcze temat pełnej szafy…i tego, że nie w nic do założenia!!!
Jeśli temat Wam się spodobał zapraszam jeszcze do starego posta z linku poniżej :) Temat kobiet chyba nigdy mi się nie znudzi… bo uwielbiam Was DZIEWCZYNY!!
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1023915770955388&id=312300628783576
http://wwwtomekosobkapl.blogspot.com/search/label/O%20kobietach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz