wtorek, 17 marca 2009

mariusz

W telewizji pojawiły się wiadomości o chłopaku którego łączy ze mną „przygoda” jaka wpędziła nas na wózek. Napisał książkę opisującą jego życie po wypadku hmm przyznam że i ja pokusiłem się o coś takiego lecz jakoś nie miałem odwagi pokazać jej poza grupką znajomych. Nie pisałem jej zresztą w tym celu lecz raczej dla samego siebie. Mi pomogła… pomogła w znaczeniu że wyrzuciłem z głowy trochę rzeczy które sam się dziwiłem że tak szczegółowo gdzieś tam siedziały. Podobno wyszło z tego coś przy czym można uronić łezkę ale też pośmiać się. Osobiście nie czytałem tego typu publikacji bo samemu znam to z autopsji lecz Wam wszystkim zdrowym polecam. Większość myśli iż zaczyna się od zdarzenia potem szpital ,przejście na wózek i do domu jakoś sobie żyć. Myślę że warto jest zobaczyć wszystko okiem osoby która to przeszła choćby dla własnej świadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz