Próbuję poskładać swój umysł jak kostkę Rubika- zabawkę,
którą trzeba ułożyć w jednolite barwy z porozrzucanych chaotycznie małych
cząstek. Nie chcę pisać o sobie… tymczasem wszystko w mojej głowie oscyluje
koło tego nudnego tematu. Jałowa pustynia z wypaloną sypką powłoką, na której
nic nie może zakwitnąć, nic zbudować trwałego na tak niestabilnym gruncie.
Kiedy to wreszcie minie? Mam wrażenie, że ścieżkę, którą idę stworzył złośliwy konstruktor
maskując dołki, w których część i tak muszę wpaść. Wygrzebuję się z jednego, nabieram rozpędu by
zaraz zaliczyć następny. Dosyć tego!!
Myśl pozytywnie… myśl pozytywnie… podziękuj Bogu za każdy
dzień, którego wcale nie musiał dać w swej szczodrości. Zawsze może gorzej, a
skoro może to jednak w tej chwili nie jest tak źle- zasiewam optymizm, odrzucam
nienawiść… czy to znaczy, ze nadstawiam właśnie drugi policzek? Przynajmniej go
nie wymierzę… pozostanę sobą… do przodu, ale nie po trupach!! Jutro nowy dzień…
może będzie początkiem lepszego :) Autoanaliza zakończona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz