środa, 25 września 2013

Smakuje dobrze w każdej postaci ;)


Użytkowanie działki ma swoje plusy :) W tym okresie sezonu przyroda szczodrzy pnącą roślinką, która obdarzone słońcem rodzi pyszny owoc w kiściach.

Cały w nim ten urok, że poza słodkimi, fioletowymi kuleczkami zdatnymi do spożycia natychmiastowego, przy odrobinie starań oraz cierpliwości można wyczarować rubinową ciecz zwaną winem. Taki trunek może stać się chlubą gospodarzy i specjalnym, powitalnym starterkiem dla znamienitych gości. Nim jednak takim się stanie należy poczynić kilka przygotowań.
Pierwszym krokiem szczególnie, gdy jest się początkującym wytwórcą jest wizyta w odpowiednim sklepie. Efektu wizualnego dostarcza wiklinowe ubranko.
 
Jak widać na załączonym obrazku bezpieczeństwo ponad wszystko :)Pasażer bezpieczny, gotowy do podróży.

Teraz można przystąpić do rytuału…Przepis jest prosty i trochę intuicyjny, bo przecież, co osoba to inna receptura. W dobrym tonie jest stworzenie własnej tajemnej receptury.

 Nim przyjdzie czas oceny szlachetnego płynu oraz trafności proporcji składników tajemnej mikstury niestety należy uzbroić się w kilkumiesięczną cierpliwość, a póki co musi wystarczyć ta twórcza melodia plum… plum.. plum... W finalnej formie nasz nowy nabytek Leon pracuje sobie w swoim narzuconym przez samego siebie rytmie :) Osobiście chyba najbardziej w tym wszystkim podoba się praca twórcza i odrobina niepewności domowo-amatorskiej kreatywności. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie zacny dla podniebienia i sprawi, że chwile z nim spędzone dostarczą wesołych momentów ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz