Użytkowanie działki ma swoje plusy :) W tym okresie sezonu przyroda
szczodrzy pnącą roślinką, która obdarzone słońcem rodzi pyszny owoc w kiściach.
Cały w nim ten urok, że poza słodkimi, fioletowymi
kuleczkami zdatnymi do spożycia natychmiastowego, przy odrobinie starań oraz cierpliwości
można wyczarować rubinową ciecz zwaną winem. Taki trunek może stać się chlubą gospodarzy
i specjalnym, powitalnym starterkiem dla znamienitych gości. Nim jednak takim
się stanie należy poczynić kilka przygotowań.
Pierwszym krokiem szczególnie,
gdy jest się początkującym wytwórcą jest wizyta w odpowiednim sklepie. Efektu wizualnego dostarcza wiklinowe ubranko.
Jak widać na załączonym obrazku bezpieczeństwo ponad
wszystko :)Pasażer bezpieczny, gotowy do podróży.

Teraz można przystąpić do rytuału…Przepis jest prosty i trochę intuicyjny, bo przecież, co osoba to inna receptura. W dobrym tonie jest stworzenie własnej tajemnej receptury.
Nim przyjdzie czas oceny szlachetnego płynu oraz trafności proporcji składników tajemnej mikstury niestety należy uzbroić się w kilkumiesięczną cierpliwość, a póki co musi wystarczyć ta twórcza melodia plum… plum.. plum... W finalnej formie nasz nowy nabytek Leon pracuje sobie w swoim narzuconym przez samego siebie rytmie :) Osobiście chyba najbardziej w tym wszystkim podoba się praca twórcza i odrobina niepewności domowo-amatorskiej kreatywności. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie zacny dla podniebienia i sprawi, że chwile z nim spędzone dostarczą wesołych momentów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz