sobota, 14 grudnia 2013

Od łez do szczęścia



Po piątkowym dniu pracy stwierdzam, że uczucie szczęścia jest bardzo subiektywne. Najdziwniejszym jest, że może być skutkiem skrajnie odmiennego stanu- od płaczu po euforię.
Oczywiście to zupełny przypadek, ale udało mi się kobiece łzy zamienić w uśmiech i poczucie ulgi. Wystarczyło odrobinę chęci… Zaraz Wam opowiem jak do tego doszło, ale nim do tego dojdę muszę wspomnieć o pewnych zasadach w mojej pracy.
Pracuję w Call Center, które konkretnie informuje o wszystkim, co wiąże się z naszym przewoźnikiem, czyli PKS Polonus. O innych przewoźnikach przyjeżdżających i odjeżdżających z Dworca Zachodniego informuje osobna infolinia. Takie mamy wytyczne, więc tylko w drodze wyjątku oraz oczywiście z własnej chęci możemy udzielić informacji, (jeśli takie posiadamy) o przewoźnikach innych niż PKS Polonus.
Zatem wracając do tematu dnia poprzedniego odebrałem telefon od klientki i właściwie od pierwszego zdania zrozumiałem, że to jeden z tych nietypowych.
Pani wystrzeliła potok słów niemal jak ten, co licytuje bez przerw i przecinków między słowami. Powiedziała… o ile to można tak nazwać… i rozpłakała się.
Już bez tej całej dramaturgii napiszę Wam, że najzwyczajniej w świecie zostawiła w autobusie swój bagaż, w którym jak powiedziała miała wszystko- ubrania, dokumenty, klucze do mieszkania, pieniądze, wszelkie płatnościowe plastiki.
Pechowo dla pani szybko ustaliłem, iż nie jedzie naszym autokarem. Nieszczęście, bo jak się przekonałem kontakt z tamtym przewoźnikiem z podanych na jego stronie danych teleadresowych jest po prostu żaden… szloch w słuchawce odwrotnie proporcjonalny.
Bez wdawania się w dalsze szczegóły i ilość telefonów wykonanych w różne miejsca przeze mnie i Monię zdobyliśmy telefon, a potem kontakt z kierowcą rzeczonego autobusu. Choć na początku sam straciłem nadzieję starałem się uspokoić i zapewnić, że bagaż wróci w nienaruszonym stanie- udało mi się zasiać odrobinę nadziei. Powiem Wam tylko, że najbardziej w tym wszystkim uradowało mnie, że na koniec mogłem odpowiedzieć…
- Proszę się już uśmiechnąć i uspokoić… zielona walizeczka znalazła się i czeka na Panią w dyspozytorni.
- Pan jest aniołem- usłyszałem- Kiedy mi pan powiedział, że wzystko się uda odzyskać jakoś mnie uspokoiło.
Podziękowania były ogromne, a Pani życzenia jeśli się spełnią to czeka nas ogrom szczęścia :) Konkluzja… jeśli podróżujecie państwo to tylko z PKS Polonus choćby dlatego, że mamy pełny kontakt z wszystkimi włącznie z kierowcą choćby w takich sytuacjach!! Pozdrawiam właścicielkę zielonej walizeczki i zapewniam, że pozytywne rozwiązanie sprawy sprawiło mi niemal tyle radości, co Pani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz