Urlop zakończony… ten wyjazdowy też. Oczywiście nie
wykonałem pełnego planu odwiedzin w rodzinnym mieście, ale uciekający czas
zawsze weryfikuje choćby największe chęci. Na mojej rodzimej dzielnicy o tej
porze roku jest niesamowicie zielono, cicho (jeśli nie liczyć śpiewu ptaków) i
spokojnie… nie skosztowałem tego spokoju w tej bieganinie. Obowiązkowo
odwiedziliśmy z Monią mamę i teścia w Ich miejscu spoczynku. Wizyty tam gdzie
się wychowało budzą wspomnienia, które w śpiesznym życiu chowamy gdzieś
głębiej. Były też miłe akcenty świadczące, że pomimo kilku lat migracji wciąż ktoś
nas poznaje, pamięta.
Na szczęście starczyło też jednego wieczoru na grill,
odwiedziny przyjaciół przy wesołej pogawędce i drinku. Staram się myśleć o tym,
co udało się zrobić, a nie o tym co nie. Niemniej jednak nie uzbierałem żonie
Jej ulubionych konwalii (choćby jej rękami, ale w miejscu, które znam od
dziecka, a obfitujące w ten aromatyczny kwiat), znów nie zaliczyłem oględzin
Rejowa po rewitalizacji wypoczynkowej, nie skorzystałem z aromatycznego leśnego
klimatu, który uwielbiam. Mówiąc krótko czuję niedosyt!!
Pomimo wszystko, kiedy wracam na stare „śmieci” czuję się
już bardziej gościem niż rodowitym gościem. Dziś domem nazywam już miejsce, z
którego do Was teraz piszę… i mam z tego tytułu dosyć dziwne odczucia. Czy to
jakaś tęsknota czy po prostu zbyt mało czasu by się nasycić starym rodzinnym i
leśnym klimatem… hmmm… Brakuje mi chyba tego, co już tylko we wspomnieniach
żyje… z drugiej strony życie toczy się dalej i raczej należy patrzeć przed
siebie niż spoglądać w tył.
Wracam kochani i postaram się już częściej udzielać na blogu
:) Wszystkiego najlepszego dla wszystkich dzieciaków w dniu Waszego święta!!
Witaj!Trochę Ci zazdroszczę jakiegokolwiek urlopu bo ja raczej siedzę w domu od kiedy zoperowałam ręce to już nie mogę podróżować pociągami i nosić bagaż przy kulach.Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńZosiu życzę zdrówka i niech wracają możliwości wyjazdu :)
OdpowiedzUsuń