piątek, 9 czerwca 2017

Smok

 Od czasu do czasu zdarza nam się w ramach przyjacielskiej przysługi pełnić rolę baby-sitter. Zawsze są to odpowiedzialne, ale bardzo miłe popołudnia czy wieczory. Śmiech o podwyższonych decybelach, nieskoordynowane ruchem punkty skaczące po wszystkim, pełzające, biegające i co tylko… ważne, że bawią się dobrze. W między czasie różne rozmowy o zaskakujących puentach i elokwencji. Zaskakuje ilość wiedzy jaka w dzisiejszych czasach dzięki wszechobecnej
informacji pozostaje w ich małych głowach. W naszych dziecięcych latach było skromniej w edukację przemycaną na każdym kroku. Wymaga tego teraźniejszość, bo nowości przybywa błyskawicznie i trzeba im sprostać na bieżąco. Kiedy ja zakupiłem swój pierwszy komputer z drżącymi rękami przystąpiłem do fanów wirtualnego świata. Rączki dzisiejszych dzieci śmigają po dotykowych ekranach, że aż trudno uwierzyć. Dobre i trudne to czasy, bo dzieciństwo chyba jest nieco krótsze niż nasze… chyba też bardziej odpowiedzialne, jeśli chodzi o rodziców.
Są na szczęście rzeczy, które się nie zmieniają np. bezkompromisowa szczerość dzieciaków…
- Oliverku mogę tu postać koło ciebie i popatrzeć, jak się bawisz? - pytam przezornie
- Nie- odpowiada bez ogródek
Nie… bo nie i lepiej nie wnikać w szczegóły ;) Urocze to… i niech tak będzie, bo kiedy podrosną nauka savoir vivre zamienia szczerość w względną dyplomacje. Na szczęście spontaniczne „Moniko, Tomku jesteście super!!” wynagradza wszelkie decybele, walkę na kluski, wzmożoną uwagę i poszukiwanie nuty porozumienia bez przekupywania słodyczami czy zabawką.
Wczoraj byłem motorniczym karuzeli zrobionej z fotela (Monia lepszym… bo szybsze obroty ma ta kobieta ;), bawiłem się w chowanego… dziwnym trafem wszystkie skrytki ograniczały się do jednej szafy, byłem też smokiem… niepełnosprawnym smokiem na wózku… rola mojego życia ha ha ha!! Może troszkę krępująca, bo chyba dopiero przy własnych dzieciach lub przy długiej obecności człowiek potrafi wczuć się w sytuację i udawać co popadnie. Na zakończenie dnia jako smok kaleka pilnowałem, żeby żadne demony nie zakradały się w okolice sypialni dzieci :) W tej konkretnej chwili nawet nie musiałem się zbytnio wysilać… wystarczyło, że po każdym uniesieniu głowy Orianki smok niezmiennie stał obok łóżka na straży. Walka z Morfeuszem na szczęście nie była zbyt długa, więc funkcja niani i nianiosmoka nie była szczególnie trudna. Miłego weekendu Wam… oczywiście za kilka godzin :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz