„Grobowiec świetlików”
Animacja w starym stylu i choć to Japońska produkcja niczym
nie przypomina tych strzelających przepełnionych walką koszmarków rodem
Pokemony. Bajka nie bajka, bo na pewno nie jest skierowana dla młodszej widowni,
choćby z powodu historii w niej opowiadanej. Na pierwszym miejscu jest para
bohaterów składająca się z rodzeństwa na planie teatru wojennych wydarzeń wśród
cywilnej części Japońskiego społeczeństwa. Starszy brat opiekuje się trzyletnią
siostrą w miejscu, które beztrosce dzieciństwa jest bardzo obce. Historia
smutna, ale przypadnie ona do gustu tym, którzy lubią się wzruszyć podczas
filmu. Nie wszyscy lubią animacje, szczególnie taką w starym stylu, lecz proszę
się nie zrażać, bo postaciom nadał rysownik tyle życia, tyle szczegółów prawdziwych
ludzi, że szybko zaciera się w świadomości rysowana kreska.
W japońskich bajkach, jakie ja pamiętam z dzieciństwa zawsze
był jakiś mądry morał. Dla mnie w tym dziele jest nim to, że wojna jest bardzo okrutna
bez względu na stronę, z której się ją pokazuje. Niestety największym
przegranym jest zwykły człowiek... mały czy duży to już bez znaczenia, ale ten,
który po prostu, aby żyć potrzebuje spokoju i bezpieczeństwa a nie głodu,
karabinów i bomb lecących z nieba. Zachęcam do poszperania w internecie za tą
pozycją, choćby z ciekawości takiej jak moja, gdy polecono mi ten film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz