środa, 5 marca 2014

kopa na rozpęd

Kurcze… co się ze mną dzieje? Czuję się jak słynne dzieło doktora Frankensteina… jeszcze przed ożywieniem. Doktor w tej chwili oczekuje na burzę i potężny ładunek energii, aby mnie ożywić. Przeziębienie, zima i brak konkretnego relaksu poza kwadratem mieszkania chyba już mnie przytłacza. 
:) Pożyczcie trochę energii, albo sprzedajcie solidnego kopa na rozpęd, bo muszę się zebrać do kupy. 
Nie cierpię stagnacji… zbyt dużo jej miałem w czasie, gdy dochodziłem po urazie kręgosłupa do jakiejś użyteczności fizycznej i społecznej. Ostatnie trzy lata też nie były łatwe przez złamanie nogi i wszelkie komplikacje z tym związane. :) Muszę coś robić żeby czuć, że żyję… muszę czuć z tego satysfakcję, aby nie pisać tego wszystkiego powyżej!
Szczęście, że zaraz wiosna i lato. W tym czasie nawet zwykły spacer jest przyjemny i relaksujący- czekam na to.
Tymczasem mamy już środek tygodnia i poniekąd to chyba też dobry powód by się ucieszyć.  W ten weekend nie będzie już gorączki i kaszlu, a oznacza, że będzie ciekawiej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz