poniedziałek, 24 marca 2014

Weekendowy seans.



Tym razem nasz wybór filmu padł na polski i dosyć nowo nakręcony film. Historia niemal wszystkim znana opowiedziana w bardzo wzruszający sposób. Nie chcę zdradzać początku filmu, bo akurat dla mnie pewien istotny fakt z życia tej rodziny nie był znany. Piszę Wam o filmie „Mój biegun” a więc o historii Jasia Meli, jego wypadku i powrocie do względnie normalnego życia. Przyznam, że dużą cześć seansu oglądałem ze ściśniętym gardłem i wilgotnymi oczami. Temat przypomniał mi w wielu szczegółach mój własny stan i sytuację tych okropnych dni, choć oczywiście przeżyliśmy zupełnie inny wypadek.
Powrót Jasia ze szpitala do domu wyglądał trochę inaczej. Nasza niepełnosprawność różni się… Jaś stracił nogę i rękę ja zaś wszelką władzę nad swoim ciałem. Oglądając jego rehabilitację troszkę mu zazdrościłem, bo Jaś przynajmniej mógł się sam przemieszczać… kuśtykając, ale jednak.

Jest jeszcze sprawa kolegi, który uciekł z miejsca wypadku… ciekawe jak sobie mógł potem spojrzeć w oczy…
Dzielny chłopak, a jego zdobycie bieguna mistrzostwo!! Przeżyliśmy i mamy jeszcze dużo do udowodnienia światu. Polecam ten film choćby dlatego, że podobnych historii jest wiele i nikt nie zna swojego jutra. Z takich ludzi jak Jaś można brać tylko przykład- przezwyciężyć siebie, przezwyciężyć zły los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz