niedziela, 1 marca 2015

KOMENTARZ



Dzisiejszy temat na post podrzucił mi ktoś z FB swoim komentarzem pod zdjęciem z prośbą o podarowanie 1% z podatku. Na zdjęciu był pewien młody mężczyzna siedzący na czymś w rodzaju wózko-roweru, którym pedałuje się przy pomocy rąk. Moją uwagę zwrócił uwagę komentarz zamieszczony przez kogoś pod owym zdjęciem cytuję „ Ale wózek „na bogato”  Nie była to raczej złośliwość, bo jeśli dobrze zrozumiałem to komentujący również boryka się z podobnym problemem. Osoba, która udostępniała prośbę o 1% na swojej tablicy jakby chcąc wytłumaczyć zasugerowała, że może ten wózko-rower jest wypożyczony. Pierwszy komentator dodał, że nie ocenia tego i dodał jeszcze wpis „Umysł człowieka działa tak, że jak widać "biedę" to człowiek chętniej pomaga, według zasady nic tak człowieka nie uszczęśliwia, jak nieszczęście innych.”
Rozumiem, co miał na myśli, ale właśnie takie podejście mnie strasznie irytuje. Wydaje mi się, że trudno mówić o zazdrości ogółu, bo i czego zazdrościć sparaliżowanej osobie?? Czuć satysfakcję, że komuś przytrafiło się nieszczęście jest takie bez sensu. Sam takiego doświadczyłem, ale kiedy ja patrzyłem na osoby, które pomimo zrządzenia losu i choroby starają się żyć w miarę normalnie to mi serce i nadzieja rosła. Czasem jednak trzeba pomyśleć troszkę szerzej… za uśmiechem takiej osoby, schludnym wyglądem, radzeniem sobie w życiu często stoją bliskie jej osoby, ciężka i wieloletnia praca nad sobą, traumatyczne przeżycia. W przypadku takich osób jak ten chłopak czy ja walka o zdrowie i jakąś formę nigdy się nie kończy. Wiem ile to kosztuje zachodu oraz jaki trzeba mieć silny charakter by ciągle walczyć… nie dla kaprysu czy przyjemności… z konieczności!! Z drugiej strony jest wielu z podobnym problemem nierobiących nic nawet, jeśli mogą podjąć walkę. Kogo podziwiać bardziej? Chłopaka, który wsiada na swój „wehikuł” i pedałuje rękami również dla rehabilitacji czy kogoś, kto ręką nie kiwnie z lenistwa i użalania się nad sobą??
Kiedy ja uległem wypadkowi miałem 18 lat. Świat mi się zawalił… większość ludzi się ode mnie odsunęła. Kiedy przypomnę sobie upalne lata, jak pod moimi oknami wściekali się w zabawie moi kumple w czasie, gdy ja machałem w tysiącach powtórzeń dziennie ciężarkami uwiązanymi do rąk… Myślałem sobie wtedy, że będę pracował nad sobą ile tylko zdołam i wykorzystam każdą szansę by pokazać, że wrócę do życia. Nie było łatwo, ale na szczęście była przy mnie rodzina, pojawili się dobrzy ludzie, którzy mi w tym pomogli. To była pomoc w zdobyciu możliwości, ale te możliwości musiałem sam umieć wykorzystać swoim staraniem, pracą… nic na gotowe!!  Uśmiecham się i nie użalam (przynajmniej się staram) próbuję robić więcej niż teoretycznie muszę i chyba za to mnie parę osób lubi. Teraz pomaga mi w tym wszystkim ukochana żona, którą wielu zna, jako żywą iskierką z motorkiem w d…pce, wokół którego musi się coś dziać. 
Sam staram się zbierać 1% z odpisu podatku i pomysłodawcą tego był niezastąpiony przyjaciel honey. Zapytał czy mógłbym założyć sobie subkonto, bo skoro odpisuje zawsze 1% to chciałby to robić dla mnie. Bez względu na wszystko usilnie staram się pokazać, że ten Wasz gest przynosi skutek. Jeszcze raz podam przykład wózko-rowerka i tego chłopaka, którego tłumaczyła dziewczyna, że może sprzęt wypożyczony… nie jest ważne, w jaki sposób go zdobył… ważne, że pomimo choroby stara się ruszyć, wyglądać i przyciągać ludzi uśmiechem, a nie zaniedbaniem i smutkiem. Uwielbiam takich ludzi, którzy dali mi przykład… teraz i ja staram się go dawać, kiedy tylko mogę. Życie nie kończy się z chwilą, gdy siadamy na wózek, gdy coś nas dopada… ono się zmienia i wymaga to tylko pewnego przystosowania. Trzeba tak do tego podchodzić stając twarzą w twarz z takim problemem… niestety każdego dnia zdarza się to wielu osobom. Warto wyciągać do takich ludzi pomocną dłoń, bo któż wie czy „jutro” samemu się nie będzie takiej potrzebowało. Wiem niestety jak o to łatwo…
Niepełnosprawny i ręczny rower… zdrowi ludzie kupują sobie rowery, narty oraz inny sprzęt do aktywnego spędzania czasu i nikt nie uważa tego za dziwne. Dlaczego u zdrowego to zwykły standard, a u niepełnosprawnego ekstrawagancja? Staram się z całych sił zatrzeć obraz osoby niepełnosprawnej widzianej, jako zamknięty w domu, schorowany, leżący ciągle w łóżku cień człowieka… Nie chcę żeby nas się bano :( Osobiście też chciałbym pojeździć na takim rowerze, bo jeszcze nigdy nie próbowałem, a pewnie to fajny sposób na złapanie świeżego powietrza i poprawienia kondycji.
Nie pierwszy i nie ostatni raz proszę wszystkich, którzy mogą o przekazanie swojego 1% tym, którym może on w jakiś sposób pomóc. Tylko raz w roku jest taka możliwość by, choć cząstkę tego, co i tak trzeba oddać Urzędom Skarbowym posłać do konkretnej osoby. Zapewniam Was, że korzystanie z uzbieranych na subkontach pieniędzy jest tak obwarowane przepisami i procedurą, że mogą być wydane tylko na leczenie lub poprawę, jakości życia osoby chorej. Leczenie, leki, konieczny sprzęt ortopedyczny czy pomagający w codziennej obsłudze, rehabilitacja- na to przekazywane są takie środki. Proszę mi wierzyć z własnego doświadczenia wiem, że sumy zbierane nie są raczej duże, ale nawet, jeśli pomogą zakupić jeden sprzęt lub go wyremontować, pokryć część wydatków na leczenie i rehabilitację to i tak jest to ogromna pomoc. Nie poznałem jeszcze majętnej rodziny, w której jest osoba niepełnosprawna czy przewlekle chora i niestety zawsze wiąże się to z większymi wydatkami, które w jakiś sposób ponieść trzeba.
Zresztą, co tu dużo mówić… życie dla wszystkich nie jest proste. Trzeba się jednak starać by znaleźć w nim trochę radości pomimo wszystkich trudności. Pozdrawiam i dziękuję Tym wszystkim, od których możemy brać przykład zaradności, woli walki i szeroko pojętej życiowej empatii!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz