Dzisiejszy temat na post podrzucił mi ktoś z FB swoim
komentarzem pod zdjęciem z prośbą o podarowanie 1% z podatku. Na zdjęciu był
pewien młody mężczyzna siedzący na czymś w rodzaju wózko-roweru, którym
pedałuje się przy pomocy rąk. Moją uwagę zwrócił uwagę komentarz zamieszczony
przez kogoś pod owym zdjęciem cytuję „ Ale wózek „na bogato” Nie była to raczej złośliwość, bo jeśli dobrze
zrozumiałem to komentujący również boryka się z podobnym problemem. Osoba,
która udostępniała prośbę o 1% na swojej tablicy jakby chcąc wytłumaczyć
zasugerowała, że może ten wózko-rower jest wypożyczony. Pierwszy komentator
dodał, że nie ocenia tego i dodał jeszcze wpis „Umysł człowieka działa tak, że
jak widać "biedę" to człowiek chętniej pomaga, według zasady nic tak
człowieka nie uszczęśliwia, jak nieszczęście innych.”
Rozumiem, co miał na myśli, ale właśnie takie podejście mnie
strasznie irytuje. Wydaje mi się, że trudno mówić o zazdrości ogółu, bo i czego
zazdrościć sparaliżowanej osobie?? Czuć satysfakcję, że komuś przytrafiło się
nieszczęście jest takie bez sensu. Sam takiego doświadczyłem, ale kiedy ja
patrzyłem na osoby, które pomimo zrządzenia losu i choroby starają się żyć w
miarę normalnie to mi serce i nadzieja rosła. Czasem jednak trzeba pomyśleć
troszkę szerzej… za uśmiechem takiej osoby, schludnym wyglądem, radzeniem sobie
w życiu często stoją bliskie jej osoby, ciężka i wieloletnia praca nad sobą,
traumatyczne przeżycia. W przypadku takich osób jak ten chłopak czy ja walka o
zdrowie i jakąś formę nigdy się nie kończy. Wiem ile to kosztuje zachodu oraz
jaki trzeba mieć silny charakter by ciągle walczyć… nie dla kaprysu czy
przyjemności… z konieczności!! Z drugiej strony jest wielu z podobnym problemem
nierobiących nic nawet, jeśli mogą podjąć walkę. Kogo podziwiać bardziej?
Chłopaka, który wsiada na swój „wehikuł” i pedałuje rękami również dla
rehabilitacji czy kogoś, kto ręką nie kiwnie z lenistwa i użalania się nad
sobą??
Kiedy ja uległem wypadkowi miałem 18 lat. Świat mi się
zawalił… większość ludzi się ode mnie odsunęła. Kiedy przypomnę sobie upalne
lata, jak pod moimi oknami wściekali się w zabawie moi kumple w czasie, gdy ja
machałem w tysiącach powtórzeń dziennie ciężarkami uwiązanymi do rąk… Myślałem
sobie wtedy, że będę pracował nad sobą ile tylko zdołam i wykorzystam każdą
szansę by pokazać, że wrócę do życia. Nie było łatwo, ale na szczęście była
przy mnie rodzina, pojawili się dobrzy ludzie, którzy mi w tym pomogli. To była
pomoc w zdobyciu możliwości, ale te możliwości musiałem sam umieć wykorzystać
swoim staraniem, pracą… nic na gotowe!!
Uśmiecham się i nie użalam (przynajmniej się staram) próbuję robić
więcej niż teoretycznie muszę i chyba za to mnie parę osób lubi. Teraz pomaga
mi w tym wszystkim ukochana żona, którą wielu zna, jako żywą iskierką z
motorkiem w d…pce, wokół którego musi się coś dziać.
Sam staram się zbierać 1% z odpisu podatku i pomysłodawcą
tego był niezastąpiony przyjaciel honey. Zapytał czy mógłbym założyć sobie
subkonto, bo skoro odpisuje zawsze 1% to chciałby to robić dla mnie. Bez
względu na wszystko usilnie staram się pokazać, że ten Wasz gest przynosi skutek.
Jeszcze raz podam przykład wózko-rowerka i tego chłopaka, którego tłumaczyła
dziewczyna, że może sprzęt wypożyczony… nie jest ważne, w jaki sposób go
zdobył… ważne, że pomimo choroby stara się ruszyć, wyglądać i przyciągać ludzi
uśmiechem, a nie zaniedbaniem i smutkiem. Uwielbiam takich ludzi, którzy dali
mi przykład… teraz i ja staram się go dawać, kiedy tylko mogę. Życie nie kończy
się z chwilą, gdy siadamy na wózek, gdy coś nas dopada… ono się zmienia i wymaga
to tylko pewnego przystosowania. Trzeba tak do tego podchodzić stając twarzą w
twarz z takim problemem… niestety każdego dnia zdarza się to wielu osobom.
Warto wyciągać do takich ludzi pomocną dłoń, bo któż wie czy „jutro” samemu się
nie będzie takiej potrzebowało. Wiem niestety jak o to łatwo…
Niepełnosprawny i ręczny rower… zdrowi ludzie kupują sobie
rowery, narty oraz inny sprzęt do aktywnego spędzania czasu i nikt nie uważa
tego za dziwne. Dlaczego u zdrowego to zwykły standard, a u niepełnosprawnego
ekstrawagancja? Staram się z całych sił zatrzeć obraz osoby niepełnosprawnej widzianej,
jako zamknięty w domu, schorowany, leżący ciągle w łóżku cień człowieka… Nie
chcę żeby nas się bano :( Osobiście też chciałbym pojeździć na takim rowerze,
bo jeszcze nigdy nie próbowałem, a pewnie to fajny sposób na złapanie świeżego
powietrza i poprawienia kondycji.
Nie pierwszy i nie ostatni raz proszę wszystkich, którzy
mogą o przekazanie swojego 1% tym, którym może on w jakiś sposób pomóc. Tylko
raz w roku jest taka możliwość by, choć cząstkę tego, co i tak trzeba oddać
Urzędom Skarbowym posłać do konkretnej osoby. Zapewniam Was, że korzystanie z
uzbieranych na subkontach pieniędzy jest tak obwarowane przepisami i procedurą,
że mogą być wydane tylko na leczenie lub poprawę, jakości życia osoby chorej.
Leczenie, leki, konieczny sprzęt ortopedyczny czy pomagający w codziennej
obsłudze, rehabilitacja- na to przekazywane są takie środki. Proszę mi wierzyć
z własnego doświadczenia wiem, że sumy zbierane nie są raczej duże, ale nawet,
jeśli pomogą zakupić jeden sprzęt lub go wyremontować, pokryć część wydatków na
leczenie i rehabilitację to i tak jest to ogromna pomoc. Nie poznałem jeszcze
majętnej rodziny, w której jest osoba niepełnosprawna czy przewlekle chora i
niestety zawsze wiąże się to z większymi wydatkami, które w jakiś sposób
ponieść trzeba.
Zresztą, co tu dużo mówić… życie dla wszystkich nie jest
proste. Trzeba się jednak starać by znaleźć w nim trochę radości pomimo
wszystkich trudności. Pozdrawiam i dziękuję Tym wszystkim, od których możemy
brać przykład zaradności, woli walki i szeroko pojętej życiowej empatii!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz