wtorek, 19 lipca 2011



Dziś słowo grill wywołuje na mnie od razu poczucie przejedzenia. Mam wrażenie, iż nie spróbuję pieczonej kiełbaski jeszcze długo. Przybyłem chyba z dziesięć kilo na wadze :(
Opisane imprezy nie były jedynymi, choć te u Iwonki wypadały tak przy okazji gdy dziewczyny pomagały jej zrobić błysk w domu na okoliczność powrotu pani Marysi ze szpitala. Odbyliśmy z Monią jeszcze kilka krótkich spotkań nie wychodząc z samochodu. Szkoda, że tak mało czasu mogliśmy widzieć Sybille z maleństwem i jej mężem oraz Asią. Szkoda, że zabrakło czasu dla reszty przyjaciół. Nasz urlop trwał ledwie tydzień, ale w bogactwie spotkań i imprez wydaje mi się taki długi….

1 komentarz:

  1. OOO NOO PROSZE TO ZDJECIE OUT WYGLADAM JAK BYM PIL PRZEZ TYDZIEN DZIEN W DZIEN

    OdpowiedzUsuń