wtorek, 7 lutego 2012

zaręczyny

Monia zadałaś mi niedawno pytanie patrząc w kalendarz i zbliżającą się datę kiedy się zaręczyliśmy.
- Czy oświadczyłbyś mi się jeszcze raz?
Odpowiem Ci zatem kilkoma słowami więcej... Pamiętasz??

------------------
Metoda tkwi w prostocie a im plan mniej skomplikowany tym większa szansa, że się powiedzie. Zbliżały się walentynki i coś mówiło mi, że Monia właśnie wtedy spodziewa się TEGO wydarzenia. Akurat w tym przypadku przewidywalność byłaby niewskazana, dlatego postanowiłem, iż stanie się to o tydzień wcześniej.
Była sobota siódmego lutego. Jedyną osobą wtajemniczoną w cały plan był honey. Powiem więcej, był jednym z ważniejszych elementów zaskoczenia w całej intrydze. Zgodził się dograć najistotniejsze szczegóły w postaci kwiatów oraz zostać zasłoną dymną odwracającą czujności Moni od właściwego zadania. Miał kupić kwiaty a Monię wywabić z samochodu, kiedy złożymy u niego niby zwyczajną wizytę. Do spisku przyjęliśmy Ule w celu zatrzymania Moniki na czas, gdy honey będzie przekazywał mi w tajemnicy bukiet róż oraz pierścionek w miejsce, z którego niepostrzeżenie będę mógł go wyciągnąć we właściwym momencie. Pretekstem miała być tu namiętność Marcina do pewnego sportu oraz Uli sceptycyzm do jego uprawiania. Tak, więc umówiłem się z nim, że kiedy zadzwonię ma poprosić mnie na męską rozmowę, w której Monia nie mogła oczywiście uczestniczyć. Wiedziałem, że ona wykaże zrozumienie i nie będzie zbytnio oponować.
Tata, mimo że nie wiedział nic na ten temat wstrzelił się z małym prezentem po powrocie z zakupów. Dał jej na własność klucz do naszego domu jakby oficjalnie zapraszając do rodziny. Od poranka wszystko szło według planu… wymieniliśmy niepostrzeżenie z honeyem eski i czekaliśmy już tylko popołudnia. Wiadomości w telefonie przekazywały informacje od Marcina o etapach przygotowań, co troszkę wzbudziło Moni ciekawość, na którą miałem oczywiście metodę.
- Kto tak pisze do Ciebie?- pytała Monia
- Eeeee to z sieci…- skwitowałem
Właściwie od początku dnia nie mogłem skupić swoich myśli a nerwy, które przecież dawały się już we znaki trzeba było ukryć. Jeszcze przed wyjściem z domu podpadłem Monice z czymś drobnym, za co oczywiście przeprosiłem szybko.
- Dobrze, dobrze kupisz bukiet róż i będziemy kwita- zażartowała.
Myślałem, że parsknę śmiechem, bo przecież właśnie taki czekał już u Marcina. Temperatura mimo pory roku była plusowa, co stało się małym zagrożeniem. Pierścionek ukryłem w grubej kurtce, która nadawała się na siarczyste mrozy. Szykowaliśmy się do wyjścia z domu.
- Ciepło jest to może założysz tylko bluzę- zapytała.
- Eee nie… założę sweter a kurtkę wezmę do samochodu gdyby było mi chłodno- odpowiedziałem.
- Nie no, po co jest tak ciepło?- uparła się.
- Miniu wolę kurtkę, bo wiesz, jaki ze mnie zmarzluch- wykręcałem się.
- No dobrze jak chcesz- odpowiedziała.
Kiedy staliśmy u drzwi zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetlił się honey, więc szybko odrzuciłem go licząc, że Monia nie usłyszy sygnału.
- Co tam kochanie? Kto to dzwonił?- zapytałaś.
- Nie to tylko przypomnienie- skłamałem.
Wreszcie dotarliśmy do samochodu.
- Miniu to może zajedziemy do honeya po drodze pogadać z Ulą o Chorwacji?
Chorwacje rozważaliśmy, jako miejsce naszych zaślubin. Piękna miejscowość Split my i świadkowie- tak widziałem nasz ślub. Paraliżowała mnie myśl o ślubie w Polsce na oczach rodziny oraz znajomych. Jakoś trudno było mi sobie wyobrazić siebie na wózku w tej chwili przy wielkim audytorium.
- Możemy zajechać- odpowiedziała
- Czekaj, zadzwonię czy są w domu- powiedziałem chwytając za telefon.
- No cześć Marcinku. Ruszamy na przejażdżkę to może wpadniemy na chwilkę do was?
- No pewnie- odpowiedział honey- ale wiesz, co? Chciałbym z tobą chwilkę pogadać na osobności. Tylko niech się Monia nie pogniewa.
Honey świetnie grał swoją rolę i ułatwiając mi wyciągnięcie Moniki z samochodu.
- Moniu są w domu tylko honey chce chwilkę pogadać ze mną sam na sam, więc skoczysz na chwilkę do Uli dobrze?
- No dobrze hmm ciekawe, o czym…- zastanawiała się głośno.
Zrobiliśmy rundkę po mieście i dopiero zajechaliśmy pod dom honeya. Dalej wszystko szło według planu.
Monika zostawiła nas samych a honey upewniwszy się, że jest już u Uli wyniósł kwiaty. Pokazał mi bukiet ślicznych czerwonych różyczek, po czym podał pierścionek.
- Zobaczę, co wybrałeś dobra?- zapytał
- i ?
- ładny ładny- odpowiedział.
Pierścionek został ukryty pod sweterkiem a honey poinformowany o dalszym scenariuszu poszedł do domu. Wrócił jeszcze na chwilkę, bo dziewczyny rozgadały się przy herbatce i wygoniły go do mnie.
Wreszcie po dłuższej chwili otworzyły się drzwi, z których wyszła Monika. Pożegnaliśmy się
i ruszyliśmy samochodem w drogę.
- Co się dzieje u honeya?- zapytała niecierpliwie.
- Wiesz nic złego… honey kupił sobie nowy karabinek do paintballa i chciał abyśmy przechowali go nim wyda się Uli.
- Chcesz powiedzieć, że karabinek jest w naszym bagażniku?- zapytała
- No tak..
- Oo. nie!! Ja nic o tym nie wiem!! Jaki k… karabinek? Nic nie wiem i nie biorę w tym udziału, bo mnie Ula opierniczy!- mówiła z oburzeniem.
- Oj tam…- odpowiedziałem- To jedziemy na Rejów?
- Zrobimy rundkę po mieście zagrzejemy samochód- powiedziała.
- No dobrze to podjedziemy jeszcze do sklepu ok.?- zapytałem
Podjechaliśmy pod sklep dostałem buziaka i wyszła z samochodu… gdy tylko zamknęła drzwi zobaczyłem, że kieruje się do bagażnika.
- Monia nieeee!! Potem zobaczymy karabinek…-wykrzyczałem- kobiety to bardzo ciekawy gatunek kroczący po tej ziemi.
Weszła do sklepu, w którym nie zabawiła długo.
Jechaliśmy już prosto na dziką plażę nad naszym rejowskim stawem. Kiedy zaparkowaliśmy nad wodą nie chciałem czekać już dłużej, więc jak tylko zgasiła silnik poprosiłem
- Przynieś ten „karabinek” obejrzymy go…
Po chwili usłyszałem.
-, Ale, ale tu niema karabinka.
- Podaj mi to, co jest- odparłem.
Wróciła z kwiatami podając mi je z mocno zdziwioną miną. Chyba myślała jeszcze, że są to kwiaty na przeprosiny, ale następna chwila wyjaśniła już wszystko.
- Monisiu wyszukane słowa chciałbym zostawić na zwykłe dni tak, aby móc przypominać ci czasem jak bardzo cię kocham a teraz, ponieważ być może jest to najważniejsza decyzja twojego życia zapytam wprost- WYJDZIESZ ZA MNIE??- mówiłem patrząc prosto w oczy. Wydostałem pudełeczko z pierścionkiem, czym chyba ostatecznie uświadomiłem ją, że nie jest to żadna forma przeprosin ani żart.
- Tak. Taaaak Taaak- usłyszałem wypowiadane głośno łamiącym się ze wzruszenia głosem
Widać przy tym było ogromną radość. Ulżyło mi…. To prawda, że spodziewałem się tej odpowiedzi, ale i tak byłem w stresie.
- Chce usłyszeć to jeszcze raz- powiedziała ocierając łezki.
- WYJDZIESZ ZA MNIE?-zapytałem ponownie
Otworzyła drzwi i wychodząc wykrzyczała głośno jak gdyby chciała poinformować cały świat.
- Taaaaaaaaaaaak
Jeszcze kilka razy musiałem zadać to pytanie jakby nie mogła uwierzyć, że naprawdę wyszły z moich ust. Zadzwoniliśmy teraz do Zosi, Kasi, Martynki, Mariusza, Dominiki itd. no i oczywiście honeya…
- Honey!! Draniu o wszystkim wiedziałeś spiskowcu- wykrzyczała Monika w słuchawkę, gdy tylko odebrał.
- Czekaj… powiedz, jaka była odpowiedź- pytał uśmiechniętym głosem honey
- OCZYWIŚCIE, że TAAAAK!!- odpowiedziała Monia
Chyba oboje jeszcze nie mogliśmy w to uwierzyć, ale cieszyliśmy się strasznie JESTEŚMY NARZECZEŃSTWEM!! Jeszcze długo siedzieliśmy w samochodzie na „naszej” od tej pory dzikiej plaży.
Kiedy wróciliśmy do domu Monia wysiadając z samochodu zapytała tatę.
- Pan też w tym uczestniczył?- pytającym gestem pokazała mu kwiaty i pierścionek na palcu.
Był zaskoczony, ale zadał właściwe pytanie :)
- Mamy, czym to uczcić??
-----------------------------------------------------------------------------------
A teraz odpowiem Ci na pytanie zadane na początku pustu...
-TAK KOCHANIE ZROBIŁBYM TO Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ! Dziś moje uczucia do Ciebie nie są ani trochę mniejsze a lata które są już za nami upewniają mnie, że był to właściwy wybór. Mam nadzieje, że z Twojej strony jest to odwzajemnione :) Twój kochający mąż Tomek :* :*

4 komentarze:

  1. tak doskonale pamiętasz? czy sięgnąłeś do archiwum bloga?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)Oczywiście, że pamiętam!Pamiętam również, że wyszedłeś wtedy do mnie ze śmieciami... jak to wyraziłeś- żeby nie robić pustego przebiegu.

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki pamiętliwy:) jedynie Chorwacja nie wypaliła ale wesele i tak było piękne... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętam każdy dzień, kaaażdą chwilę było cudownie!!! i nadal jest. Kochanie Tobie podziękuję w domku... a Tobie honeyku też dziękuję bo Twój wkład we wszystko był nieoceniony...

    OdpowiedzUsuń