Jutro ostatni dzień… leniwego urlopu. Właściwie poza ćwiczeniami
nie zrobiłem nic, co można nazwać obowiązkiem… no może poza pewnym ;)
wyjątkiem. Kilka dni wolnego przydały się jednak dla kolejnej rekonwalescencji
chorego kolana. Mam już serdecznie dość tego zdrowotnego problemu. Jeśli się
uda tym razem obejdzie się bez antybiotyku-oby!!
Z przyjemniejszych rzeczy to nadrobiłem kilka zaległości
filmowych z dwóch lat. Czasem i tak trzeba. Mój wózek o ręcznym napędzie został
„aresztowany” w serwisie, ale może opuści go do połowy tygodnia i wreszcie wrócę
do korytarzowo-towarzyskich spotkań z sąsiadami podczas treningowych sesji. Jeśli poprawią jego
wykryte wady będzie jeździł jak rakieta :) Dobrze nie przynudzam już o moich
rehabilitacyjnych zmaganiach i postaram się pisać o czymś ciekawszym. Pozdrawiam
Wszystkich wracających do mojego blogu oraz tych, którzy pojawiają się pierwszy
raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz