piątek, 23 sierpnia 2013

"Ziemia obiecana"




Od wieków, a właściwie od czasu, gdy mobilność ludzi przestała być lokalna zaczął się eksedus na nowe ziemie. Jednym z najstarszych i udokumentowanych była ucieczka Żydów z Egiptu pod „dowództwem” Mojżesza- podróż do ziemi obiecanej.Badania archeologiczna donoszą również o znaleziskach mówiących wyraźnie, iż podróżniczy tryb życia nie był obcy nawet w czasach prehistorycznych. Przykładem choćby Otzi „Człowiek Lodu”, którego zamarznięte ciało znaleziono wysoko w górach. Dziś pozostało niewiele skrawków ziemi na naszym globie gdzie nie postała jeszcze ludzka noga. Wiele tajemnic zakrywa woda, ale i ona już powoli przestaje być tajemnicą.Współcześnie marzenia wielu wizjonerów i naukowców wychodzą poza przyjazną atmosferę naszej planety. 
Wypatrujemy wśród kosmicznej otchłani gdzie Ziemia jest przysłowiową kroplą w morzu podobnego zakątka z przyjaznym dla ludzkiego życia środowiskiem.  Zastanawiamy czy istnieje druga planeta podobna do naszej i czy tam są podobne do nas istoty. Zawsze sobie myślę, że musielibyśmy być bardzo naiwni i zarozumiali sądząc, że w tym niewyobrażalnym bezkresie jesteśmy jedynym wyjątkiem, żywym myślącym organizmem zamkniętym wraz z przyrodą w chroniącej, życiodajnej bańce ziemskiej atmosfery. 
Ludzka natura zdobywcy czy też zwykła chęć poznawania i nauki zmusza nas do „zadzierania głowy w górę” i zaglądania w coraz dalsze zakątki nieprzyjaznego nam jeszcze świata. Technologia dotąd pozwala tylko podglądać i analizować wedle obecnej wiedzy tworząc coraz nowszą teorię i mapę czarnej przestrzeni. Doniesienia o odkryciu przez naukowców planet mogących przypominać nasz świat z życiodajną wodą, a więc i możliwością powstania życia docierają, coraz częściej… ale te lata świetlne odległości!? Ciekawe czy kiedykolwiek osiągniemy pułap technologiczny, aby rozpocząć nowy rozdział ludzkiego rozwoju- nowy rodzaj podróżników poszukujących kolejnej „ziemi obiecanej” w kosmicznym bezmiarze. 
Nie nastąpi to zbyt szybko, ale może to i dobrze, bo historia pokazała już, że nie zawsze nasze wojaże kończyły się dobrze dla odkrywanych ziem i ich mieszkańców. Wydaje mi się, że dopóki my ludzie podzieleni na narody (często wrogie sobie) nie staniemy się po prostu przyjaznymi samym sobie i środowisku nie będziemy gotowi do poznania nowego. Mamy jeszcze czas (mam nadzieję), aby nauczyć się żyć na naszej niebieskiej kuli zgodnie z naturą i kodeksem szacunku dla samych siebie. Kiedy dojrzejemy, kto wie… może poznamy tajemnicę naszego stworzenia, odsłonimy ciemną kotarę kosmicznej próżni dla naszej wiedzy i zdobycia nowej przestrzeni życiowej. Staniemy się nowym rodzajem odkrywców i podróżników ku chwale ZIEMIAN!!! Obawiam się tylko jednego… czy gdyby znaleziono inną alternatywę dla ziemskiego życia nie stałaby się ona enklawą dla garstki uprzywilejowanych ludzi oraz sposobem do przetrzebienia „niewygodnej” populacji. Wojna atomowa, biologiczna czy każda inna forma współczesnego dodam ziemskiego Armagedonu i tak pozwalałaby przeżyć wybranym zagładę na nowym globie. Niestety zawsze istnieje ryzyko o czy napisała już nasza historia, jest jednak nadzieja, że jeśli doczekamy takiego rozwoju cywilizacji oraz technologii może dojrzejemy również, jako ludzkość, dla której priorytetem będzie tylko dobro ogółu, wiedza i pokój. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz