czwartek, 3 listopada 2011

Za nami święto zadumy i modlitwy za bliskimi którzy odeszli. Smutno gdy przypominamy sobie tych wszystkich w sytuacjach kiedy przebywali fizycznie koło nas. Dźwięczy jeszcze w pamięci barwa głosu znajomy wygląd... już nigdy tego nie doznamy na tym świecie. Szkoda... ale takie jest życie. Nikt nie zna długości swojego płomyka którego zgaśnięcie być może jest nam z góry wyznaczone.
Ja cieszę się,że tym razem upamiętniłem mamę w miejscu jej spoczynku. Pogoda dopisała więc można było poświęcić na to więcej czasu. Żałuję, że nie spotkałem nikogo z rodziny jak to bywało dawniej gdy wszyscy mieliśmy tylko jeden grób do odwiedzin...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz