Mają je wszyscy. Wielu doszukuje się w nich znaczenia i choć
nie należę do szczególnych entuzjastów tej teorii przyznam, że nie wykluczam
jej do końca. Czasem głupie, czasem powikłane, niekiedy straszne innym razem
zaś logiczne wręcz zastanawiające swoim sensem. Twór podświadomości
nieograniczony niczym, co w rzeczywistości regulują prawa fizyki czy choćby
same możliwości ludzkiego ciała. Taki nasz osobisty matrix powstały na
emocjonalnym gruncie osobistej podświadomości. Zatem możemy w nich latać,
odwiedzać miejsca, w których nigdy nie byliśmy i prawdopodobnie nie będziemy,
korzystamy z umiejętności, jakich nie wyuczyliśmy się. Stajemy się niczym
aktorzy rodem z Hollywood uczestnicząc w heroicznych akcjach. Większości nie
pamiętamy, ale pewna ich część wydaje się wręcz ukierunkowana na jakieś symbole
czy ważne postacie.
Skąd to się bierze? Przecież ani nie marzymy o tym ani nawet
nie zaprzątamy sobie myśli budowaniem skomplikowanych scenariuszy, które śniąc
obserwujemy z boku lub uczestniczymy w nich „czynnie”
Mnie fascynuje coś innego… spotykam w nich twarze osób,
których już wśród nas nie ma lub takich, co czas już dawno wywalił ze
wspomnień. Szczegóły i podobieństwo są wręcz niewiarygodne, a jednak to
przecież tylko sen. Male urywki przechowywane gdzieś w najgłębszych zakamarkach
umysłu, do których świadomie dotrzeć nie jesteśmy w stanie. Dlaczego akurat te
osoby… czasem niemające nawet zbyt wiele istotnych powiązań z naszym prawdziwym
życiem?
Ludzki umysł jest fascynujący i pomyśleć, że jest tylko
skupiskiem komórek połączonych magistralą połączeń układu nerwowego. Nawet nie
korzystamy z całej tej szarej myślącej plątaniny…a gdyby było inaczej? Może to
jest jeszcze ten zapas, który w miarę ewolucji, cywilizacyjnego rozwoju będzie
musiał być zagospodarowany. We śnie, gdy używane na co dzień obszary
odpoczywają otwierane są furtki, których świadomie uchylić jeszcze nie można.
Swoją drogą nasze mózgi nie różnią się ani wagą ani też
wyglądem, a jednak nie wszyscy jesteśmy w takim samym stopniu utalentowani.
Zdolności matematyczne, muzyczne, pisarskie, artystyczne… wielu zwyczajnych i
garstka geniuszy. Co sprawia, że tak jest? Przecież nie jest to kwestia
wychowania czy wykształcenia. Palec
Boży? Ty będziesz uprawiał rolę, ty piekł z jego plonów chleb, a ty
skomponujesz genialną muzykę, którą zachwycać się będą pokolenia.
Myślę jednak, że to dobra różnorodność, bo nigdy nie
stworzylibyśmy cywilizacji mając w swoich szeregach tylko myślicieli. To
wszystko ma jakiś sens i tylko ciekawe czy tym ktoś pokierował czy też samo z
siebie toczy się wedle potrzeb. Podobno Bóg dał nam wolną wolę hmm mądre, bo
cóż by to był za świat gdybyśmy niezmiennie działali jak stworzeni z jednego
przepisu. Chyba ciekawiej patrzeć na istoty, które mają wiele możliwości i dróg
do wyboru.
A już kończąc powrócę do pierwszego tematu- w moich snach
często biegam, chodzę… jestem sprawny… normalny. Czasem żałuję, że budzę się znów
uwięziony w tym materialnym zepsutym awatarze zamiast pozostać w złudnym, ale
pełnosprawnym marzeniu sennym.
Ty się marnujesz Kochanie... Pani od polskiego pękałaby z dumy...
OdpowiedzUsuń...tia... już to widzę...
OdpowiedzUsuńale się wczytałam! Tomku działaj!
OdpowiedzUsuńpięknie to napisałeś Tomaszu Osóbko...:)))
OdpowiedzUsuń