wtorek, 23 października 2012

Sny



Mają je wszyscy. Wielu doszukuje się w nich znaczenia i choć nie należę do szczególnych entuzjastów tej teorii przyznam, że nie wykluczam jej do końca. Czasem głupie, czasem powikłane, niekiedy straszne innym razem zaś logiczne wręcz zastanawiające swoim sensem. Twór podświadomości nieograniczony niczym, co w rzeczywistości regulują prawa fizyki czy choćby same możliwości ludzkiego ciała. Taki nasz osobisty matrix powstały na emocjonalnym gruncie osobistej podświadomości. Zatem możemy w nich latać, odwiedzać miejsca, w których nigdy nie byliśmy i prawdopodobnie nie będziemy, korzystamy z umiejętności, jakich nie wyuczyliśmy się. Stajemy się niczym aktorzy rodem z Hollywood uczestnicząc w heroicznych akcjach. Większości nie pamiętamy, ale pewna ich część wydaje się wręcz ukierunkowana na jakieś symbole czy ważne postacie.
Skąd to się bierze? Przecież ani nie marzymy o tym ani nawet nie zaprzątamy sobie myśli budowaniem skomplikowanych scenariuszy, które śniąc obserwujemy z boku lub uczestniczymy w nich „czynnie”
Mnie fascynuje coś innego… spotykam w nich twarze osób, których już wśród nas nie ma lub takich, co czas już dawno wywalił ze wspomnień. Szczegóły i podobieństwo są wręcz niewiarygodne, a jednak to przecież tylko sen. Male urywki przechowywane gdzieś w najgłębszych zakamarkach umysłu, do których świadomie dotrzeć nie jesteśmy w stanie. Dlaczego akurat te osoby… czasem niemające nawet zbyt wiele istotnych powiązań z naszym prawdziwym życiem?
Ludzki umysł jest fascynujący i pomyśleć, że jest tylko skupiskiem komórek połączonych magistralą połączeń układu nerwowego. Nawet nie korzystamy z całej tej szarej myślącej plątaniny…a gdyby było inaczej? Może to jest jeszcze ten zapas, który w miarę ewolucji, cywilizacyjnego rozwoju będzie musiał być zagospodarowany. We śnie, gdy używane na co dzień obszary odpoczywają otwierane są furtki, których świadomie uchylić jeszcze nie można.
Swoją drogą nasze mózgi nie różnią się ani wagą ani też wyglądem, a jednak nie wszyscy jesteśmy w takim samym stopniu utalentowani. Zdolności matematyczne, muzyczne, pisarskie, artystyczne… wielu zwyczajnych i garstka geniuszy. Co sprawia, że tak jest? Przecież nie jest to kwestia wychowania czy wykształcenia.  Palec Boży? Ty będziesz uprawiał rolę, ty piekł z jego plonów chleb, a ty skomponujesz genialną muzykę, którą zachwycać się będą pokolenia.
Myślę jednak, że to dobra różnorodność, bo nigdy nie stworzylibyśmy cywilizacji mając w swoich szeregach tylko myślicieli. To wszystko ma jakiś sens i tylko ciekawe czy tym ktoś pokierował czy też samo z siebie toczy się wedle potrzeb. Podobno Bóg dał nam wolną wolę hmm mądre, bo cóż by to był za świat gdybyśmy niezmiennie działali jak stworzeni z jednego przepisu. Chyba ciekawiej patrzeć na istoty, które mają wiele możliwości i dróg do wyboru.
A już kończąc powrócę do pierwszego tematu- w moich snach często biegam, chodzę… jestem sprawny… normalny. Czasem żałuję, że budzę się znów uwięziony w tym materialnym zepsutym awatarze zamiast pozostać w złudnym, ale pełnosprawnym marzeniu sennym.

4 komentarze: