poniedziałek, 30 czerwca 2008

PIĄTEK

W ostatnim poście wspominałem o kabarecie. Honey zafundował półtorej godziny dobrej zabawy i choć kilka innych spraw siedziało mi na głowie to zrelaksowałem się. Cóż mogę powiedzieć... takich przyjaciół potrzebowałem lata temu ale ...
Po koncercie spotkałem się z Edysią i Dawidem!! hmm może nie powinienem pisać zbyt osobiście na blogu bo są pewne osoby kojarzące imiona (tak tak hetty)ale przemilczeć tego nie mogę.
Do domku dotarłem niemal spokojnie gdyby nie jakiś skrzydlaty jegomość który zbombardował mnie treścią żołądkową bleee hihi dobrze że nie był to orzeł tylko ptaszyna bo orzeł ....
bobra powiedzmy na szczęście hihi.
Deszcz ominął mnie o włos gdy byliśmy na występie. Tak minął piątek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz