Z przygodami zaczęła się piątkowa podróż do Miotły…
Nasz niezawodny podnośnik samochodowy powiedział hmm
właściwie nic nie powiedział… milcząco odmówił posłuszeństwa. Jakiś niesforny
kabelek odpiął się ze swojego wejścia, czego nie ustaliliśmy w pośpiechu stojąc
nocą na parkingu. Na szczęście nie była to właściwie awaria, raczej nieuwaga,
ale i tak spóźniliśmy się mocno na umówionym miejscu. Gdyby nie Jares nie
mielibyśmy tak wesołego weekendu. Pomoc sąsiedzka okazała się zbawienna przy
wsiadaniu do samochodu. W Miotle już łatwiej, bo tam wysoka wiara krzepkich chłopaków
prawie teleportowała mnie w mgnieniu oka na mój wehikuł. Byłem już niemal
pewny, że właściwie imprezę mamy za sobą, ale na szczęście myliłem się. Nasze
pojawienie się wywołało obustronną radość. Oczywiście znów poznaliśmy super wesołe
grono, z którym do białego ranka bawiliśmy się przednio. Miotłowe grono to
takie niespotykane towarzystwo :) Żeby to zrozumieć trzeba to miejsce po prostu
odwiedzić. Z imienia wyliczać nie
trzeba, bo każdy zna się tam bardzo dobrze. Szkoda, że nasi przyjaciele mają tu
tak daleko. Byłoby miło zapoznać ich wszystkich razem. Nie zamieszczam
wszystkich fotek bo o autoryzację nie poprosiłem, a poza tym wybór fotek kiedy impreza
wesoła nie jest łatwa ;) Tak więc osoby nieobecne na zdjęciach niech się także czują pozdrowione i ujęte w poście.
...a tak się zaczyna poranek po południu kiedy stoi się za barem :)
Dostałem autoryzacje wiec poprawiam się i przedstawiam Wam sympatycznego i patrzącego z wysoka Patryka :) 207 centymetrów życzliwości. Patryk dziękuję za tych kilka słów wczoraj wieczorem. Bardzo mi-nam miło, że Twoje zdanie o nas jest takie fajne. Ja tylko kolejny raz dodam, że mam wiele szczęścia w poznawaniu tak fajnych osób jak Wy wszyscy!!
ojjjj, muszę tam wybrac się z Wami.....wydaje się, że to naprawdę szałowe i odlotowe miejsce:))))
OdpowiedzUsuńtrue story. koniecznie wpadaj !
OdpowiedzUsuń