Dawno dawno temu byłem tam…
Tęsknię, marzę, myślę… o mieście gdzie ludzie uśmiechają się,
choć nie łączy mnie z nimi ani pochodzenie, ani język, kolor skóry… nic… gdzie odrębność,
kolorystyka, indywidualny styl jest…
JEST i tyle. Na ulicach gwar, ruch, żółte taksówki. Stolica bez stolic-
międzynarodowy miszmasz bez przynależności i narodowych spekulacji … Skwer w
lampionach, drapacze chmur i my… Monia i Tomi. Wszystko jest nasze… nic nie należy
do nas… niestety…drodzy ziemianie. Miasto gwiazd, sztuki, mody… snu pod literą A.
Marzę o tym żeby tam być…….nie chce tam
być… bez moich przyjaciół… Nowy York.
Empire state of mind.... mmmmmmmm
OdpowiedzUsuńwrócimy tam nie raz...
OdpowiedzUsuń