A po świętach pełny brzuch… uuuuuuch. Fajnie nam nawet
wyszły te święta. W niedzielę odwiedziny w szpitalu u mamy, a w poniedziałek z
rodzinką u nas. Gdyby nie dolegliwości z nogą… Szkoda się rozwodzić z tym
tematem. Powiem tyko, że czeka mnie szpital, a operacja jest jednym z bardziej prawdopodobnych
scenariuszy. Nawet nie wiem czy czuję jakiś strach… martwię się pracą.
Tomku ty się pracą nie martw ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoje zdrowie
Marzena
Bardzo dziękuję za miłe słowa i równie bardzo cieszę się z nowej osoby odwiedzającej mój blog :) :)
OdpowiedzUsuń