poniedziałek, 20 października 2008

:)

Burza ucichła. Powoli następuje odwilż dając nadzieje, że będzie to proces stały.
Weekendowa opowieść tym razem nie jest zbyt obfita w wydarzenia, mimo iż sobota była jedną z najprzyjemniejszych. Najmilsze przedpołudnie z Monią a później wyjazd w miasto. Przejechaliśmy po skarlandzie załatwiliśmy drobną sprawę a potem urządziliśmy sobie postój na dzikiej plaży naszego stawu. Kurcze tak niewiele trzeba by było fajnie- chwile sam na sam, gwiazdy nad głową i widok spokojnego stawu za szybą samochodu ehh bardzo brakowało mi właśnie takich chwil i to z osobą bliską sercu. Kończąc spacer zawitaliśmy na Ostrą Bramę zmówić paciorek przed obrazem Matki Boskiej.Do domu wróciliśmy dosyć późno obejrzeliśmy film i można było już szykować się do spania. Niedziela jak zwykle kojarzy się z wyjazdem dziewczyn wiec popołudnie należy do średnio lubianej części dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz