sobota, 24 kwietnia 2021

Sen

 


Mój dzień zaczął się wczesną pobudką przed 04 rano. W moim wydaniu oznacza to podróż przez własne rozważania, wspomnienia czy snucie mniej lub więcej realnych planów.
Pomyślałem sobie o zbliżających się świętach i ich znaczenia jakże odmiennego od słodkich kurczaczków, króliczków i kolorowych jajek. Potem w myślach przeleciały mi bliskie osoby, których już nie ma i nadziei, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
 
Nagle przypomniała mi się dziwna historia sprzed lat - od razu mówię, że nie jestem nawiedzony, nie mam żadnych zdolności nadprzyrodzonych
😊
To była historia o śnie, który przytrafił mi się nie wiadomo skąd. Był bardzo realistyczny i miły w odczuciu, bardzo zapadł mi w głowę z jednego powodu. Była w nim piękna dziewczyna, do której wręcz poczułem wielką sympatię i to nie byłaby dziwna sytuacja u młodego mężczyzny, gdyby…
 
Uczucie wielkiej sympatii (nawet nie wiem, jak to określić) nie minęło po przebudzaniu. Była też nieprzemożna myśl/świadomość, że kiedyś ją spotkałem… o ile można tak powiedzieć. Byłem małym chłopcem i czekając na lekcje religii pod kościołem (wtedy odbywały się w salkach katechetycznych przy kościele) moją uwagę przykuła niezbyt liczna grupa ludzi.
Podszedłem bliżej i przeżyłem szok widząc powód ich obecności. W dzwonnicy w trumnie leżała dziewczynka w moim wieku… biała sukienka z komunii i gdyby nie sine usta można by pomyśleć, że śpi. 
 
Wstrząsnęła mnie wtedy świadomość, że dzieci też umierają!! Uciekłem nie mogąc się pozbierać, a jak to na mnie wpłynęło świadczy, że do dziś pamiętam w szczegółach ten widok.
Nie znałem ani dziewczynki, ani rodziny, nie miałem powodu, żeby o niej rozmyślać, więc dlaczego przekonanie wiele lat potem, że dziewczyna ze snu to ONA???
Żadnego czucia niepokoju, strachu tylko… sympatia… coś niesłychanie miłego, spokojnego… dziwne??!
 
Minęło z 30 lat od „spotkania” dziewczynki, 20 lat od snu, a ja wciąż to pamiętam hmmm…
 

piątek, 23 kwietnia 2021

Szczęście

 

 
Cieszyć się z drobnych rzeczy, uśmiechać o poranku po dobrze przespanej nocy, przytulić osobę przy, której się budzimy i pomyśleć, że przecież samo to jest szczęściem!!

Tak szczęście jest blisko nas trzeba tylko chcieć je dostrzec🙂

Miłego dnia kochani🍀

czwartek, 22 kwietnia 2021

Coma

 


W komie szybowałem kilka godzin i przyznam się choć odzyskałem świadomość to niewiele pamiętam z tego czasu. Następnych kilka godzin niewiele zmieniło i właściwie pamięć dopiero zaczęła rejestrować wydarzenia w następnym dniu. Byłem strasznie zmęczony, a może osłabiony walką o powrót.

Nie istniały obowiązki ani nic co budowało codzienność. Obowiązki, stan posiadania, rachunki, praca… nic! Nikt od ciebie nie oczekuje nic więcej niż to żebyś przeżył. Tyle zostaje kochani z rzeczy, którymi przejmujemy się ciągle…

Warto o tym pomyśleć wcześniej. Dbać, aby życie nie uciekało od nas za przyzwoleniem.
Robimy tyle niepotrzebnych rzeczy w pośpiechu i wydaje nam się, że inaczej nie można.
Stop!!!

Wiara, rodzina, przyjaciele, dobro, uśmiech… zdrowie i miłość? Czy można przeliczyć to na pieniądze choć posiadanie tego to wielkie bogactwo. Jedzenie, dach nad głową i bezpieczeństwo dla bliskich… czy naprawdę coś więcej nam potrzebne?
Zastanówmy się nad tym na czym naprawdę nam zależy i co da prawdziwe szczęście.

CDN

środa, 21 kwietnia 2021

CD...

 

Wypowiedziałem kilka słów, zrobiłem minę. Usłyszałem swój niewyraźny głos, twarz była trochę odrętwiała. Obudziłem Monikę.


- Odkryj mnie – powiedziałem i dodałem jakby chcąc jeszcze się upewnić – ja bełkoczę… bełkoczę…

Zerwała się i kilka chwil potem rezerwowała odwiedziny ekipy spod numeru 112. Nie wiem, ile trwało zaczym przyjechali, klasyczny „missing time”.
Wydaje się, że z zaufaniem możemy powierzyć swój los lekarzowi, ale…
Zadał mi pytanie jak się nazywam, spiąłem się mocno i odpowiedziałem dosyć wyraźnie. Monikę mianował po cichu „jeszcze jedną kretynką”, gdyby była uległą dziewczynką pewnie zawinęliby wrotki. Podniesionym głosem zaprosiła lekarza do powrotu i drugiej pogawędki ze mną.

Teraz konwersacja była mniej sensowna i „jeszcze jedna kretynka” okazała się złym mianem. Pamiętam furtkę bramy, Monikę w drzwiach karetki, a potem zabrała mnie coma.
Badania i diagnoza - udar krwotoczny, brak możliwości przeprowadzenia trepanacji. Przytomność wisiała w niebycie.

Lekarka powiedziała Moni, że mam małe szanse na przeżycie, a jeśli już to śpiączka.
Pisałem o dolegliwości, która była przyczyną - ostre zapalenie pęcherza i skoki ciśnienia, które wywoływał. Skakało jak chciało… od 70 do 260, ryzyko, że pójdzie dalej było jak gilotyna nad głową skazańca.

Parametry życiowe oszalały i jedynym co mogło zatrzymać był wynalazek Alexandra Fleminga - antybiotyk, który zadziała i ustabilizuje sytuację.

Jedne z ostatnich moich słów domu było „ja bełkoczę”, a pierwszymi „co tak bulgocze”. Bulgotał tlen, a ja wróciłem do żywych zadając to pytanie Monice.

W 24 godziny moje życie zawdzięczałem kilku osobom. Gerardowi i jego opowieści, Monice, bo wiedziała, że dzieje się coś złego, wszystkim z OION. Sobie trochę też, ale dzięki Bogu.
Nigdy nie lekceważcie dziwnego zachowania bliskich. Bądźcie proszę czujni i pamiętajcie opowieść wyżej. Może jak mi rozmowa z mechanikiem, tak Wam pomoże uratować życie!
W kolejnym poście napiszę o dalszy ciąg jako ciekawostka. Jeśli jesteście zainteresowani zapraszam do bloga 😊

wtorek, 20 kwietnia 2021

Ku przestrodze życzliwy

 


Przeczytajcie proszę cały tekst, bo opowieść wymaga wprowadzenia.
 
Zauważyłem, że bardzo często żyjemy tak jakby nasz czas miał nieograniczony wymiar. Podejmujemy coraz nowsze i coraz więcej wyzwań z myślą, że podołamy im wszystkim. Z przeświadczeniem, że skoro świetnie sobie radzimy z całą resztą to jeszcze jedna rzecz nie zaszkodzi.

Tak właśnie myślałem do pewnego momentu. Robiłem tak dużo, że zaczęło brakować mi czasu. Najłatwiej oczywiście kraść go z własnego życia i robiłem to mniej lub bardziej świadomie by sprostać obowiązkom. W pewnym momencie nawet poczułem dumę, bo mimo niepełnosprawności z powodzeniem trzymałem kilka srok za ogon.
Urlop wydawał się luksusem ze względu na brak czasu, ale spędziliśmy go na wiejskim chillout-cie, potem wizyta u rodziców, a na końcu spotkanie z przyjaciółmi w mieście królów. Było świetnie.
 
Noc po powrocie do domu złapała mnie pewna dolegliwość. Oczywiście głupio było po dwóch tygodniach urlopu brać zwolnienie lekarskie, więc walczyłem z nią przy biurku i ekranem komputera przed twarzą. Jak to facet nie chciałem słuchać porad żony… norma panowie?
Kiedy już przechylałem szalę zwycięstwa nagle okazało się, że wszystkie sroki mi… uciekły. Trzeciej nocy zmrużyłem nawet oczy, gdy zaczęło mnie puszczać (może tak mi się wydawało ze zmęczenia. Nad ranem coś mnie obudziło i aż dziwi, że tak błyskawiczni zmusiło do analizy sytuacji.

W ułamku sekundy przypomniałem sobie rozmowę z zaprzyjaźnionym mechanikiem. Mogę śmiało powiedzieć, że uratował mi nią życie!!
Opowiedział mi jakie kilka tygodni wcześniej miał objawy i co potem nastąpiło…

CDN...
 

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Historie rodzinne


 

Każda rodzina, para na przestrzeni swojego związku może pochwalić się zbiorem historii, które z jakichś powodów zapadają w pamięci. Tworzą swój własny język, którym bardzo często potrafi dyskretnie przekazać sobie tylko zrozumiałą informację. Najczęściej wspominamy wesołe opowieści, które wchodzą do słownika rodzinnego czy prywatnej „kroniki”.

Razem z Moniką zdobyliśmy przez te lata masę perełek. Wiele z nich powalało na kolana i bynajmniej nie smutek a nieopanowany śmiech był tego powodem.
Życie na szczęście nam wszystkim nie skąpi takich sytuacji – prawda? Jestem pewien, że posiadacie mnóstwo historyjek, które i nas powaliłyby śmiechem.
Jedna z opowiastek, do której czasem wracamy dotyczy telefonu Moniki. Pełna ekscytacji z załatwienia jakiegoś fajnego kontraktu dla firmy, w której pracowała… dzwoni i pyta mnie na przywitanie 😊

- Siedzisz? – radosnym głosem kobiety sukcesu i obietnicą kontynuacji wiadomości
- Tak… od jakichś siedemnastu lat – rzuciłem w odpowiedzi

Koledzy Moniki w biurze zwinęli się ze śmiechu pytając ją „Monika czy ty siebie słyszysz?”…
Oczywiście nie za kratami, ale pytanie do męża poruszającego się na wózku czy siedzi musiało skutkować rozbawieniem ferajny 😊 Cała Monia!!

Podobnych opowiastek mamy dużo, ale to dobrze, bo przecież przez życie trzeba iść przebojem i koniecznie z uśmiechem!!

Nie znam drugiej osoby, która tak pięknie i ekspresyjnie potrafi okazywać radość. Jak mała dziewczynka – to urocze 😊

Pozdrowienia dla Was!!

niedziela, 18 kwietnia 2021

Dziewczyny?


Lata obserwacji damskich zwyczajów (moich ulubionych zresztą😉) już niejeden raz zatrzymało moje przemyślenia. Jakbym nie spojrzał to zawsze widzę subtelne różnice naszych płci.
 
Weźmy na przykład prosty temat – męska koszula.

Dlaczego tak jest, że ten element garderoby, który my mężczyźni porzucamy czasem przed spaniem, następnego poranku zostaje zaadoptowany przez nasze kobiety. Oczywiście nie muszę dodawać, że koszula, koszulka jest zazwyczaj głównym o ile nie jedynym detalem tej pobudzającej męskie myśli kobiecej mody.

Jest to normalne w wydaniu kobiet i chyba nie chodzi wyłącznie o wygodę czy rozmiar?
Nigdy to nie działa w drugą stronę!! Mężczyzna nie zakłada garderoby swojej kobiety. Gdyby to zrobił zostałby uznany delikatnie mówiąc za nieco odchylonego od normy!

Mnie się podoba ta sypialniana moda, ale dziewczyny wytłumaczcie mi ten fenomen 😊


sobota, 17 kwietnia 2021

Kobiety


 
Jak zapewne już wiecie mój ulubiony temat to KOBIETY.

Wasz świat to niekończąca się opowieść, którą studiuję od lat. Poznałem różne pojęcia z Waszego słownika… zalotki, bardotki itd.

Poznaje, odkrywam i jak wydaje mi się, że coś wiem okazuje się, iż pomyliłem się sromotnie. Byłbym spokojny, ale słyszałem rozmowy Moniki z koleżankami i wiem, że prędzej chiński opanuję niż to o czym mówią np. zawartość kosmetyczki, a temat rozwija się na godzinę... ręce opadają. Przecież to nie Narnia i przejście do innej krainy tylko mała torebeczka!
Wydaje mi się, że mężczyzna kontra kobiecy tok rozumowania to jak rozszyfrowanie Enigmy tylko jeszcze nie urodził się geniusz zdolny rozgryźć klucz☹

- No tak, ale o co właściwie ci chodzi? – pytanie faceta

- O nic… - odpowiada kobieta ze wzruszeniem ramion

Normalny facet akceptuje przekaz, ale panowie z doświadczeniem w tej chwili odpalają czujnie programy i wnikliwie analizują – co zrobili, lub czego nie zrobili, co powinni zrobić lub wiedzieć, prześledzić wszystkie rocznice itd. Jeśli nie dojdą do prawdy w tej chwili to żaden firewall nie pomoże!! Zostaje wywiesić białą flagę, spuścić pokornie wzrok i mieć nadzieję na amnestię.

Zgadzasz się… źle, bo ci nie zależy, nie zgadzasz się też źle, bo jesteś niereformowalny!

- Ty bez przerwy chcesz coś ode mnie – nerwowy głos kobiety przygotowującej się do wyjścia
Pomny doświadczeń, więc nie odzywasz się przezornie, gdy „rysuje” twarz przed lusterkiem…

- A ty co nic nie mówisz? No jasne już się o coś obraziłeś? – dochodzi damski głos z łazienki

Mamrotanie jej głosu pod nosem prowokuje nieme pytanie mężczyzny… kur** o co chodzi?

Złotego środka nie znajdziesz, nawet się nie oszukuj! Od tysięcy lat to samo, więc nic się nie zmieni!!
 
Jeśli kobieta wychodzi zadowolona i pyta "i jak?" nie odpowiadaj "...może być" - najgorsza z możliwych odpowiedzi... wiem... sprawdziłem.

Jak szczoteczka do malowania rzęs może je wydłużyć, a nawet pogrubić bez nałożenia na nie połowy zawartości. No jak? Normalnie magia… czaryyyyy!!! I nie potrzebują do tego kapelusza… wystarczy zwykła kosmetyczka…

piątek, 16 kwietnia 2021

Małżeństwo

Kiedy zamyka się jakiś rozdział życia konieczności zmian nie da się ominąć.


Śmieć mamy zmusiła do przebudowania priorytetów. Praca, wyszedłem do ludzi, rehabilitacja choć konieczna przestała być najważniejszą.

Byłem otwarty i spotkałem miłe kobiety na swojej drodze, ale horyzont otworzył się wraz z pojawieniem Moniki. To była nieoczekiwana rewolucja!! Moniki charyzma była wyjątkowa, zaczęliśmy planować wspólne życie. Właściwie decyzje o tym podjęliśmy spontanicznie.
To był letni dzień ze spacerem. Poprosiłem Monikę o nazbieranie polnych kwiatów, tylko tak mogłem je „podarować” 😊 Potem rozmawialiśmy długo i chyba jej przebieg uświadomił mnie o przełomie.

Każdy etap, który przeżyłem był istotny i niczego nie żałuje!

Kiedyś Monika powiedziała, że pokaże mi świat. Trudno było w to wierzyć, bo choć charakterna to w ciele drobnej kobiety. Niczego nie oczekiwałem, ale to „kiedyś” trwało tylko kilka miesięcy. Wkrótce zaręczyliśmy się, a trzy miesiące potem zamieszkaliśmy razem.
Pamiętam wyjazd w majowy weekend, nie było próby generalnej. Dotarliśmy do wynajętego mieszkania i właściwie ten wieczór był chyba najtrudniejszy. Kiedyś może opowiem o tym, ale w tej chwili dodam tylko, że Monika zawahała się czy sprosta.

Kapryśna passa miała krótki występ, szybko ustąpiła pola bitwy. Ślub – to było piękne wydarzenie.

Monika dotrzymała słowa i świat otworzył wrota dla naszej pary. Daleka podróż wydawała się wyczynem. Monika okazała się mistrzem logistyki nawet dla wózkowicza. Dwanaście lat bez kłótni, w poszanowaniu i przyjaźni to chyba sukces. Mam nadzieję, że dalsze życie tylko nas umocni!!

Ludzie podziwiają Monikę za poświęcenie i odwagę - czy życie z osobą niepełnosprawną kojarzy się Wam z heroizmem? Myślę, że to tylko mały szczegół tego życia, bo w wielu przykładach okazało się lepsze i bogatsze emocjonalnie od „normalnych” związków.
Dla mnie szczęście Moniki to najlepsza nagroda, a stan sprawności jak widać nie jest tu utrudnieniem.

Lata spędzone razem były pełne uśmiechu, były też powody do łez, ale w tym jest urok szkoły życia!! Doceniać trzeba wszystkie doświadczenia, bo tworzą one piękną historię 😊



@monika_osobka @na_biezniku #blog #życie #małżeństwo