niedziela, 30 czerwca 2013

"Gdy nie będę..."



Kiedyś zapomni o mnie to życie… rozpocznę inny byt.
Dotrę do miejsca, o którym nie wie nikt.
Czy będzie tam zapach, smak, dotyku zmysł?
Zamiast słowa… myśl, oczy zastąpi świadomości błysk.
Czy będę tam sam? A może z kimś kto był…
Miejsce z marzeń czy zwyczajne nic?
Bez pamięci, bez wspomnień zapomnienia pył.
Dowiem się o tym, gdy nie będę już… żył.

czwartek, 27 czerwca 2013

Najczęściej kłócą się

Międzyludzkie relacje to wielka skarbnica do rozważań. Ostatnio rozmawialiśmy w większym gronie o kłótniach w rodzinie i doszliśmy do trafnej konkluzji. Właściwie meritum całej dyskusji było stwierdzenie, że najczęściej kłócą się Ci, którzy nie mają wielu lub większych problemów. Osobiście nie wierzę w związek, w którym nie dochodzi do spięć, ale rzeczywiście coś w tym jest. Gdzie dwoje lub więcej ludzi zawsze znajdzie się różnica zdań i to jest naturalny element życia. Problemem jest raczej stan, gdy kłótnia staje się narzędziem do zaznaczenia własnej dominacji lub po prostu krzykiem bezsilności.
Zawsze byłem człowiekiem dialogu i w większości na tym wygrywam :) Nagrodą jest spokojne życie i relacje, które bardzo pasują do mojego charakteru. Nie zawsze stawiam na swoim… nie zawsze też oddaję pola, gdy jestem przekonany do swojej racji, ale z całą pewnością nie uważam kompromisu za przegraną. U mnie chyba najgorszym momentem jest rezygnacja, ostateczny brak chęci do dialogu… gorszym nawet od doprowadzenia do „furii”, co wbrew pozorom jest niemożliwe. Piszę wbrew pozorom, bo większość przyjaciół czy znajomych odbiera mnie za stoickiego i łagodnego. Plusem jest to, że najbliżsi wiedzą, iż odpalenie tego lontu nie jest najlepszym rozwiązaniem… wielkie bum i cisza po burzy… chyba jeszcze gorsza od gromów.
Więcej myśli poświęcałem jednak innym osobowościom, których nazwałem „menadżerami” życia- zdecydowanie asertywni, nieustępliwi. To nie są w żaden sposób źli ludzie, lecz trudno jest mi sobie wyobrazić życie codzienne z nimi. Ciągłe napięcie i widmo krytyki w teorii dla dobra ogółu. Związek dwóch „menadżerów”:) niebezpieczna mieszanka… dwa fronty, zgrzyt i iskry. Na szczęście jest tu jeszcze miejsce na miłość, która potrafi wiele hmmm usprawiedliwić,łagodzić? Tylko czy ona wystarczy żeby szczęście było trwałe??
Mówiąc już o innych środowiskach niż rodzina to najgorszym zarzewiem jest brak zrozumienia, wybujała ambicja, chęć górowania i przerost formy w stosunku do innych… praca, drużyna sportowa, szkoła itd. Uniwersalnej recepty nie ma i chyba nie będzie, ale może to i dobrze, bo skrajne emocje nie pozwalają na stagnacje, są pewnym urozmaiceniem. Na zakończenie jeszcze powtórzę się, ale to chyba najlepsza puenta tego postu- kompromis nie jest przegraną… jest jednak bardzo trudną sztuką!!! Sztuką, której uczymy się całe życie.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Lato z komarami



Lato z komarami, lato swędzące, lato ze słońcem, z uśmiechem, z deszczem i całą pogodową dynamiką w przyrodzie. Nasze weekendowe spotkanie udało się :) Był seans na stodole, szklanka na stole jedzenie na grillu i nas dokoła… tylu. Miło spędzony czas, a ja nie mogłem się aż nacieszyć. Czekałem na to tyle miesięcy :) udało się. Nasze spędy zwiększyły się liczebnie o małe pocieszne szkraby. Aż boję się pomyśleć jak podrosną maluchy i zaczną dokazywać. Dzieci są fenomenalne i takie chłonne w wiedzę…
-A co??- wypowiadane milionowy raz
Uniwersytet małego człowieka każdego dnia. Chciałbym mieć tak chłonne umysły jak one.
Niedawno wiadomości obiegały zdjęcia zalanych ulic, zatopionych samochodów i ściany deszczu. Nie sądziłem, że będę sam świadkiem takich wydarzeń. Woda przeciekała nam już przez progi i gdyby nie ucieczka ze zgrzytem podwozia na chodniku moczylibyśmy się w wodzie jak nic. Monia miała już mocnego stracha… ja hmm ja… a ja już nie pamiętam ;) Daliśmy radę, a już w lepszym momencie po oberwaniu chmury wyglądało już tak…

poniedziałek, 17 czerwca 2013

"Piknik"



Witam wszystkich w chyba najbardziej znienawidzonym dniu tygodnia :) Dla pocieszenia jego najmniej przyjemna część dla większości z nas jest już bliżej końca. Ja dziś wstałem na wesoło pomimo zaspanej głowy i nadal ten stan trwa, choć u mnie praca zaczyna się dopiero za kilka minut.  Do humoru pewnie przyczynił się fajnie spędzony weekend.  W myśl naszych( Moni i moich ) noworocznych postanowień wolne dni spędzamy poza domem, co w ubiegłym sezonie ograniczało mocno moje zdrowie.
W ten weekend pod basenem… wróć… Stadionem Narodowym zorganizowany został piknik rodzinny. Pokazy naukowe organizowane przez Centrum Nauki Kopernik oraz Polskie Radio. Jak nam powiedział pracownik stadionu impreza bardzo udana liczebnie. Przybyło na piknik rekordowo dużo ludzi… my też przyjechaliśmy na tą imprezę…tyle, że dzień później niż się odbyła. Monia źle zanotowała datę…
Szkoda, ale i tak skorzystaliśmy z tej wycieczki bardzo owocnie. Zakupiliśmy bilety i zwiedziliśmy praktycznie cały obiekt :) :)

sobota, 15 czerwca 2013

Spotkanie



Ciepły i słoneczny weekend :) Trzeba celebrować, bo niewiele takich przyjemności się zdarza. Dziś byliśmy na spacerze połączonych ze spotkaniem z Asią. W dwa tysiące jedenastym była moją rehabilitantkę po feralnym złamaniu. Bardzo nam pomogła, a przy okazji zaprzyjaźniliśmy się. Pamiętam, co powiedziała na drugi dzień po naszym pierwszym ćwiczeniu..
-Ale mnie boli d…
Oczywiście proszę bez podtekstów… bolały mięśnie, bo chyba oboje daliśmy sobie popalić wysiłkowo. Spędziłem z nią wiele godzin w łóżku i to na legalu :) Wtedy jednak łóżko było jedynie miejscem do usprawniania mojego ograniczonego ciała. Uśmiechnięta i bardzo ciepła dziewczyna. Ćwiczyła ze mną kilkanaście tygodni… dla mnie również strachu, z jakim trudno jest mi się rozstać od złamania na obozie aktywnej rehabilitacji. Teraz znów potrzebuję pomocy, ale niestety Asia tymczasowa nie pracuje. Kilkanaście dni po naszej współpracy pochwaliła się nowiną o swojej ciąży. I tu proszę moją żonę :) bez żartów, bo to tylko zbieg okoliczności odnośnie spędzanych godzin w łóżku w pocie czoła podczas rehabilitacji.
Dziś była ze swoimi pociechami… dwa mega ruchliwe bąble, znikające w sekundzie punkty wśród dziecięcy atrakcji na placu zabaw. Przyjemny widok, ale też ogromna praca tych, przed, którymi chylę czoło- mam. Jesteście dziewczyny niesamowite!! Rodzicielstwo to trudna, ale także bardzo satysfakcjonująca praca. „Praca”, którą kocha się z całych sił. Miłej niedzieli Wam wszystkim.

czwartek, 13 czerwca 2013

Kontrola



Jesteśmy już po wizycie kontrolnej w szpitalu, w którym niedawno przechodziłem operację :) Z uśmiechem, ale bardzo ostrożnym pochwalę się, że leczenie udało się. Nie cieszę się jeszcze w pełni, bo lekarz uprzedził o częstych przypadkach nawrotu zapalenia i zakażenia, ale mam nadzieję, iż u mnie do tego nie dojdzie. Wystarczy mi już tego bólu na bardzo długo. Pewnie wszystko potwierdzi badanie za miesiąc… Teraz pozostaje zabrać się za rehabilitację i zniwelować możliwie jak się da skutki złamania, zapalenia, operacji… no tak… to też będzie bolało… tyle, że nie bez przerwy.
A kończąc temat na wesoło to zbliża się ciepły weekend, więc trzeba się nastawiać pozytywnie!!!