środa, 31 sierpnia 2011

Cześć.
Teściowa pojechała. Wizyta całkiem miła :) a w lodówce zacna porcyjka pierogów.
Nie zdążyłem Wam opowiedzieć o małej przygodzie podczas odwiedzin Moni w szpitalu. Wracając do domu stanąłem na przystanku. Podjechał autobus z kierowcą który przywiózł mnie do szpitala. Kierowca wysiadł otworzyć platformę gdy nagle jak z pod ziemi pojawiła się pomoc... dodam, że najgorszego rodzaju do jakiej mam niebywałe szczęście- pan mocno pod wpływem %
-Jakoś pomożemy- stwierdził bez pytania czy takowa pomoc potrzebna.
Złapał za tył wózka gdy przednie kółka stały już na pochylni. Uniósł cały tył wózka na który mam napęd i trzyma mnie w górze. Wagę jaką uniósł określam na jakieś 140 kg przy czym trzymał jeszcze sporego psa na łańcuchu. Dodam, że w tej pozycji praktycznie uniemożliwił mi całkowicie jakikolwiek ruch wózka w kierunku wnętrza autobusu.
Byłby mnie tak trzymał do ...
-Panie opuść pan ten wózek bo nic nie mogę zrobić- powiedziałem
-Damy radę-uparty...
Poprosiłem jeszcze kilka razy o puszczenie mnie ale nie docierało... Dopiero kierowca pomógł mu wyperswadować i wreszcie wózek ruszył.
Niestety pomoc takich miłych panów nie jest pomocą...

wtorek, 30 sierpnia 2011

Hej.
Kilka dni nieobecności na blogu z powodu braku wolnej chwili. Od niedzieli mam odwiedziny teściowej tak więc spędzamy czas z mamą. Pogoda dopisuje, podobnie jak spacery. Dziś już w pracy ale za chwilkę wyjdę zaczerpnąć świeżego powietrza :)
Odezwę się dłuższym słowem jak tylko złapię dłuższa chwilkę.

czwartek, 25 sierpnia 2011

hej.
Wczoraj odwiedziłem z Kasią Monikę w szpitalu a dziś mam ją już w domu :)Biedna troszkę jeszcze słaba ale to chyba normalne po narkozie i operacji.
Mam nadzieję i życzę tego Miśce żeby jutro obudziła się w dobrej formie. Kilka dni na urlopie dobrze jej zrobi.
Pogoda deszczowa więc zostaje jedno... zabrać się za ćwiczenia. Szkoda troszkę bo temperatura na dworze jest całkiem fajna. Jutro urlop :)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Monia dziś przeszła remont.
Oczekiwana od miesięcy operacja przegrody nosa wreszcie za nami. w prawdzie dopiero za kilka dni można będzie ocenić efekt ale najważniejsze, że już po. Chciałem jeszcze dziś ją odwiedzić lecz szpital remontuje się i brak jest podjazdu. Dobrze, że operacja odbyła się wcześnie bo nerwy mnie troszkę nosiły. Mam nadzieje iż jest to nasz ostatni odstęp od norm zdrowotnych na długi czas. Za kilka dni w tym samym celu w to samo miejsce uda się Olaf-Monia przetarła szlaki. Jeśli przeczytacie to dziś bądź jutro zadzwońcie do Miśki... będzie jej miło :)

piątek, 19 sierpnia 2011

Weekend... zasłużmy. Ola i Patryk jak ptaki odfrunęli do NY. Żegnaliśmy się do białego ranka. Zamiast mnie wstało chyba dziś moje ciało astralne, a przynajmniej tak się czuło to coś fizycznego kierowanego myślami. Mało brakowało a podpierałbym się rzęsami o ekran kompa w chwilach gdy sen upominał się o mnie. Szczęście, że moje samopoczucie po chorobie wraca już do normy... przynajmniej mam taką nadzieję. Okaże się jak przyjdą wyniki badań.
Monia natomiast za kilka dni przejdzie operację zatok i przegrody nosa. Sierpień dla nas nie jest zbyt łaskawy. Chciałbym żeby odeszły już wszelkie dolegliwości nas trapiące. Miłego weekendu kochani ;)

wtorek, 16 sierpnia 2011






Na wyraźną prośbę mojej żony zamieszczam kilka zdjęć z naszą wszechstronną arcy-znaną gwiazdą wielkiego formatu. Jeszcze niedawno zdobywał kluczowe punkty w halowej piłce nożnej (dopingowany przez nas!!), natomiast teraz zaszczycił turniej koszykówki kończąc go z wyróżnieniem… najstarszego gracza :) Nie musimy się zatem wstydzić osiągnięć naszego celebryty HONEYA!! Życzymy mu dalszych sukcesów i rozwijaniu zamiłowań innych dyscyplin. Czym nas jeszcze zaskoczy???



piątek, 12 sierpnia 2011

Dziś moja osiemnastka… rocznica, o której chciałbym zapomnieć. Osiemnaście lat na wózku hmm mój staż, jako człowieka niepełnosprawnego dorównał zdrowemu życiu. Pierwsza myśl- kiedy to zleciało? Jednak myśląc bardziej szczegółowo- szmat czasu, w którym wydarzyło się tak wiele rzeczy. Chwile złe i dobre jak u każdego z Was… Od zupełnej bezradności, ciężkiej rekonwalescencji do dziś życia względnie aktywnego. Ileż osiągnąłbym do tej pory gdyby 12.08.1993 nigdy nie wydarzył się w moim życiu? Jakim byłbym człowiekiem? Kim byłbym w sensie społecznym? Gdzie mieszkał? Biedny? Zamożny? żonaty-kawaler? Dzieci? Pytań wiele… nigdy się nie dowiem jednak, co by było gdyby… Mam jeszcze tyle do zrobienia, udowodnienia sobie i Wam. Oby dopisywało zdrowie i szczęście w tym wszystkim… oby…

czwartek, 11 sierpnia 2011

Samopoczucie jakby lepsze, choć do pełnego wyzdrowienia jeszcze ciupkę brakuje. Nie brakuje za to zniecierpliwienia oraz złości na przymusowy przestój w obowiązkach. Dziś chyba zabiorę się jednak do zajęć, bo już nie wytrzymam- poprawi się albo pogorszy… mam to gdzieś!! Koniec cackania się ze sobą!!
Zły jestem także na pogodę tego lata… jakaś porażka. Czeka się na wiosnę i lato a potem taka kicha? PROTESTUJĘ!!
Dziś oraz jutro podobno można obserwować „deszcz” meteorów na naszym niebie. Zastanawiam się tylko czy przy obecnej pogodzie można coś zobaczyć. Jeśli jutro będzie mniej pochmurno to może wyciągnę Monię na to widowisko. Będzie okazją pomyśleć o kilku marzeniach :) Pozdrawiam i do jutra paaaaaaa

wtorek, 9 sierpnia 2011

Oby tylko nie pochwalić zbyt wcześnie.
Poziom mojego optymizmu wzrósł o połowę wraz z poprawą samopoczucia, wraca uśmiech na buzi. Dolegliwości nie są dziś tak uciążliwe jak choćby wczoraj- czy to już końcówka? Mam nadzieje, że tak!! Powrót do normalnego trybu życia dobrze mi zrobi :)… dobrze też zrobi Moni :) :) Dam sobie jeszcze chwilkę na regenerację i wracam do aktywnego trybu życia, jutro kończę antybiotyk. Ostatnie dni przypomniały mi jak bardzo cenne jest zdrowie i jak bardzo choroba potrafi zatruć wszelkie chęci do życia. Jedyny skarb na naszym padole, którego niczym zastąpić nie sposób. Chyba każde materialne dobro posiada swój zamiennik, lecz dobrego samopoczucia nie zastąpi nic.
Na koniec chciałbym podziękować za przemiłe życzenia i pamięć o naszej rocznicy. Buziaki :0 :) :*

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dziś nasza rocznica.
Mijają dwa lata od naszego ślubu. Dla nas są to dwa szczęśliwe w których nawet nie zaznaliśmy "docierania" się. Czas który już minął dał mi pewność,że naprawdę dobraliśmy się dobrze- przyjaźń i pełne partnerstwo. Dawno temu w czasach gdy byłem jeszcze młodym kawalerem tak wyobrażałem sobie swoje wymarzone małżeństwo. Bez kłótni cichych dni czy braku zaufania. Dla nas od samego początku receptą na to był dialog i chęć porozumienia bez zamiatania kłopotów pod dywan. Słowo miłość bardzo mocno uściśla wszystkie uczucia między dwojgiem ludzi ale właśnie ona sprawia, że łączymy się na całe życie. Ja kocham swoją żonę uwielbiam spędzać z nią czas. Jest moją przyjaciółką, osobą która chce i rozumie mnie, partnerką w trudnej sztuce codziennego życia oraz tego które uzupełnia fizycznie to wszystko. Nie wstydzę się powiedzieć Moni kocham tak w cztery oczy jak i w gronie przyjaciół. Nie wstydzę się przytulić czy pocałować. Nie wstydzę się swoich uczuć choć niejeden macho powiedziałby, że nie jest całkiem męskie. Kochanie dziękuję Ci za te dwa lata i przyszłe które szczerze wierzę będą podobne do nich. Kocham Cię i mam nadzieje widzisz to każdego dnia nie tylko od okazji. :*
Cześć.
Nie pisałem nic w ostatnich dniach... niestety wiąż jest to efekt dolegliwości o których wspominałem lakonicznie poniżej. Dziś też dało mi to popalić i właściwie dopiero w tej chwili zaczynam funkcjonować. Popsuło mi to kilka planów :(... trudno, byleby jutro było już lepiej.

sobota, 6 sierpnia 2011

Wielkie dziękuję dla wszystkich pamiętających. Zdrowie to chyba największy skarb naszego żywota i tego proszę życzcie mi najwięcej, troszkę szczęścia kilku spełnionych marzeń o spokojnym życiu. Gdybym mógł prosić tego samego dla Was naszych przyjaciół, rodziny, bliskich sercu... Buziaki i jeszcze raz dziękuję.

środa, 3 sierpnia 2011

Ostatnie dwa dni należą do jednych z najgorszych w moim życiu... Wiem, że jeszcze dwa trzy i będzie to tylko złe wspomnienie. Oby to był pierwszy i ostatni raz!!
Dziś znów poranek spędziłem w karetce. Niestety obsada ratownicza nie jest w stanie zrobić nic poza zmierzeniem ciśnienia lub odwiezieniem do szpitala jeśli jest taka potrzeba. Zły jestem na pierwsza lekarkę która się mną zajęła. Gdyby nie ona może miałbym najgorsze za sobą. Dziś chyba bardziej kompetentna pani lekarz powiedziała,że działania poprzedniczki były po prostu bez sensu. Tylko dlaczego ja to musiałem przetestować? Dobrze... będzie lepiej... złego licho nie bierze.

wtorek, 2 sierpnia 2011

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Hej.Jak Wasz weekend?Marny z powodu pogody?Nasz był w sumie udany mimo wszystko. W sobotę byliśmy w kinie lecz sam seans nie był zbytnio emocjonujący. Film z Jimem Careyem i pingwinami. Kino iście familijne więc polecam iść z dziećmi. Sami wybierzcie na coś lepszego.
Niedziela bardziej intensywna od samego ranka... a po poranku ćwiczenia oraz pozycja stojąca w parapodium. Ustałem dwie godziny bez większego męczenia się. Wieczorem hmm mmmm to co misie lubią najbardziej...wszystkie słodkie pseudonimy mogłyby się czegoś nauczyć :) Zatem akurat ten dzień spędzony na sportowo- satysfakcja gwarantowana.