wtorek, 25 października 2011

Z duchem czasu.
Na blogu pojawiła się nowa funkcja-mile widziane ulubienie postów :) Jeśli zalogujecie się jako obserwatorzy bloga także wywoła mój uśmiech! Właśnie zakończyłem ćwiczenia... ufff odczuwam już lekkie przemęczenie ale to normalne po czterech dniach wysiłku. Jeszcze jutro i kilka dni przymusowego wytchnienia. Rok temu leżałem o tej porze w łóżku ze złamaną nogą. W tym odwiedzę grób Mamy- brakowało mi tego mentalnie. Choć święto zmarłych nie jest wesołą rocznicą to jakoś lżej kiedy można upamiętnić bliskie osoby. Minęło kilka lat... od tej pory przybyło miejsc gdzie zapala się światełko :( Szkoda ehhh.

poniedziałek, 24 października 2011

Z okazji poniedziałku narodzin tygodnia wszystkim tylko najlepszego, uśmiechu od rana do nocy i wielu powodów do radości i dumy z osiągnięć. Niech Wasi rodzice, szefowie, nauczyciele mają powody tylko do pochwał :)
Za nami wolne dni. Jestem zadowolony ze spacerów które udało nam się odbyć każdego dnia. Szczególnie cieszy mnie spotkanie z Asią moją byłą... rehabilitantką oczywiście. Uwielbiam ludzi jej pokroju- miłe, ciepłe i uśmiechnięte. Odwiedziliśmy z nią i małą Oliwką plac zabaw. Udało nam się także zrobić razem zakupy.
-Sypciej wujek!- krzyczała Oliwka gdy tylko mnie wyprzedzała swoim dziecinnym wózkiem.
Była także z nami jeszcze jedna mała istotka ale schowana jeszcze w brzuszku Asi.
Nasz osobisty z Monią weekend w dużej mierze spędzony został w łóżku bo jak to w wolne dni- do późna w nocy i pobudka w południe. Oczywiście nie zapomniałem o ćwiczeniach które zgodnie z obietnicą dana sobie chcę pociągnąć regularnie i intensywnie do przyszłego lata. W piątek z nauki jazdy zwykłym wózkiem do domu z parkingu ściągnąłem o 23:30. Monia w tym czasie zajęła się porządkami w domu.

piątek, 21 października 2011

Woda.
Środowisko w którym powstało życie na naszym globie. Wielu prześmiewców powinno bić się w pierś za krytykę i powątpiewanie w istnienie życia poza ziemią. Naukowcy odkryli ogromne ilości pary wodnej w kosmosie. Takich ilości starczyłoby na dla wielu oceanów na tysiącach planet. Skoro u nas mogło powstać życie dlaczego nie mogło stać tak w innych miejscach? Miliny układów układów planetarnych słonecznych... gdzieś tam są ufoludki to pewne. Może istnieje druga ziemia bogata w roślinność i faunę. Może fantastyka o filmowej idealnej Pandorze nie jest tak nierealna. Szkoda tylko, że nie istnieje raczej taki świat w zasięgu ludzkich możliwości podróży. Można pomarzyć :)

środa, 19 października 2011

Z życia wzięte...warte przypomnienia :)

Z życia wzięte...
Nasi sąsiedzi mają córeczkę tak około 5 lat. Posiadają też małą hodowlę sfinksów (te koty bez futerka- rodowodowe). Postanowili je rozmnożyć i kiedy nadszedł odpowiedni czas kocie instynkty odezwały się... Zaloty  niestety zostały odczytane przez małą Amelkę jako kocie bójki. Stała się istnym środkiem antykoncepcyjnym dla czworonożnej rodowodowej utytułowanej kociej parze, za którą biegała jako rozjemca.
-Mamo, bo Dalan bije Boldi!- skarżyła
Rodzice młodzi nowocześni, więc zaczęli tłumaczyć dziewczynce czym się różni chłopczyk od dziewczynki i jeśli chce się mieć małe kotki pan kot musi dać pani kot ziarenko. Tak więc kiedy się przytulają nie można im przeszkadzać. Perswazja przyniosła skutek i rychło kotka chodziła już z większym brzuszkiem.
Dziewczynka widziała ciąże kotki (u tak łysych kotków widać ją wyraźniej np. poruszające się małe w środku), a gdy przyszedł poród bardzo chciała zobaczyć jak kotki wychodzą z....
Tutaj nie pomogły już żadne argumenty i mimo tłumaczeń,że to nie jest widok dla dziewczynki uparła się by być przy porodzie. Rodzice po konsultacji zgodzili się postanawiając, że jeżeli będzie zbyt ekstremalnie zabiorą ją stamtąd. Amelki zainteresowanie zakończyło się, gdy wyszedł na świat pierwszy kotek i to on już pozostał do końca jej obiektem uwagi.
Minęło parę tygodni... oważ rodzinka stoi do kasy w markecie, a za nimi pani w mocno zaawansowanej ciąży. Dziewczynka odwraca się do ciężarnej pani mierzy ją od stóp do głowy wzrokiem zatrzymując się na jej uwydatnionym ciążą brzuszku i wypala
-aaaaaaaale będzie panią cipka boleć

piątek, 14 października 2011

Kurcze ale ten czas leci... dopiero był poniedziałek już piątek. Zaczynam gubić dni wypełniając je od rana do wieczora. Ćwiczenia rano, ćwiczenia wieczorem "odpoczynek" stojąc w parapodium. Pomiędzy tymi zajęciami sen, praca i jedzenie. Muszę ten rygor utrzymać do przyszłego lata- oby tylko zdrowie dopisało.
Pewnie przyjdzie moment tej zimy gdy nastąpi kryzys zarówno fizyczny jak i psychiczny bo ileż można wytrzymać przy takiej musztrze? Nie jest to nowość dla mnie... niestety! Od czasu urazu kręgosłupa przez dwanaście lat spędzałem czas w istnym kieracie ćwiczeń. Dopiero gdy mamę dopadła choroba musiałem odpuścić- wtedy Jej zdrowie stało się najważniejsze. Oczywiście nie porzuciłem w tym czasie całkiem ćwiczeń. Były po prostu inne i pochłaniały mniej czasu oraz zaangażowania np. taty w pomoc przy nich. Byłem wtedy taki chudziutki :) Od czasu gdy jestem z Monią to będzie pierwszy sezon zimowy gdy zabiorę się tak pilnie za siebie. Ubiegły niestety przepadł przez złamanie uda na obozie aktywnej rehabilitacji. Trzymajcie kciuki za mnie bo pisząc to składam sobie obietnice którą naprawdę chciałbym dotrzymać. Tu na miejscu niestety nie mam tak wielu możliwości z doborem ćwiczeń ale jakoś sobie radzę. Doszła mi na szczęście nauka jazdy wózkiem ręcznym której oddawałem się nawet przedwczoraj.
Ja wam tu pisze o obowiązkach a przecież właśnie rozpoczął się weekend :) Bawcie się dobrze odpoczywajcie dużo!! Miiiiiiiłego paaaaaaa

poniedziałek, 10 października 2011

Pierwszy dzień nowego tygodnia za nami. Sondaże po wyborach wskazują na wygraną PO. Jedni się cieszą inni nie. My gratulujemy honeyowi za polityczny awans. Został asystentem na świętokrzyskie pani Senyszyn. Tylko dla kogo tu awans? Przecież honey to po prostu gwiazda jest. Marcinku tak trzymaj i podbijaj Brukselę :)hmmm Teraz to już chyba panie Marcinie a nie honey? Kurcze nie przyzwyczaję się...
Weekend udany. Gościliśmy sąsiadów-sąsiedzi gościli nas. Było bardzo wesoło i do białego ranka. Kasia z Jarkiem są hodowcami sfinksów. Dziwna rasa łysych kotów ale bardzo przymilnych.

czwartek, 6 października 2011

Hej.
Niechcący ale poprawiłem rekord... stania w parapodium. Stało się to oczekując na sąsiada który miał wpaść do nas z sąsiedzką pomocą. Musiałem dopompować koła wózka a to nie jest tak prosta sprawa gdy trzeba nabić 10 bar i oczywiście nie można na nim siedzieć podczas czynności. Rekord dotyczy stania w parapodium- 2h 20 min. Nie jest to może szokujący wynik lecz pomyślcie inaczej- stoicie w miejscu na baczność bez przestępowania z nogi na nogę. Po jakimś czasie po prostu robi się niewygodnie.
Pochwalę się jeszcze jednym- w pracy też się ostatnio wykazałem. Mój wynik troszkę przewyższał innych pracowników. Nie powiem... harowałem jak wół przed tym ekranem. Szkoda, że jedyną nagrodą za to jest tylko moja satysfakcja.

wtorek, 4 października 2011

Wielkie podziękowania dla pani Violetty Ozminkowski za trud i obiektywność w napisaniu artykułu jaki chciałbym abyście przeczytali. Poruszony temat opisywałem także ja na swoim blogu (posty ze starszą datą) lecz moje zdanie mogło być odczytane mniej obiektywnie jako, że sam jestem wózkiwiczem i może wymagam "Bóg wie czego"... Pani redaktor usiadła na wózku inwalidzkim jako zdrowa osoba starając się przeżyć kilka dni naszym życiem. Spostrzeżenia jakie opisała są zgodne z rzeczywistością- rzeczywistością niepełnosprawnego. Przeczytajcie proszę.
http://spoleczenstwo.newsweek.pl/jazda-ekstremalna,82528,1,1.html

poniedziałek, 3 października 2011

Kolejny weekend za nami. pogodowo satysfakcjonujący z ćwiczeniami gorzej... Usprawiedliwiam się tylko tym, że szkoda było tak ładnych dni by siedzieć w domu. Zimą będzie dość czasu na takie zajęcia. Za tydzień deszcz i wybory.